Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu (1984 rok), Komunizm - Socjalizm, Howard L. Parsons
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Howard L. Parsons
Dlaczego w USA nie
ma socjalizmu?
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
Artykuł Howarda L. Parsonsa „Dlaczego w USA
ie ma socjalizmu?” („Why there is no Socialism in
the USA”) ukazał się w książce pod redakcją
Edwarda D’Angelo, „Cuban and North American
Marxism” (Amersterdam: Gruner, 1984).
Podstawa niniejszego wydania: „Myśl
Marksistowska” nr 5/1988 i nr 6/1988.
Tłumaczenie z języka angielskiego: Zdzisław
Mierzecki. Korekta i redakcja: Piotr Strębski.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
Socjalizm jako ustrój został wykluczony z USA, a jego perspektywy – pomijając warunki
zewnętrzne – nie rysują się zbyt jasno z powodu odmienności charakteru, historii i panowania kapitalizmu
w tym kraju. Od samego początku sięgającego wojny rewolucyjnej skierowanej przeciwko brytyjskiemu
kolonializmowi, gospodarka amerykańska miała drobnotowarowy rolniczy charakter zaledwie z
zaczątkami kapitalizmu handlowego. Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone stały się
najpotężniejszym krajem imperialistycznym, głównym ośrodkiem sojuszu wielkich mocarstw
kapitalistycznych, wymierzonego przeciwko krajom socjalistycznym i rozwijającym się. Spójrzmy na
niektóre czynniki fizyczne, ekonomiczne, polityczne, psychologiczne i ideologiczne, które ukształtowały
gospodarkę i społeczeństwo USA oraz zbadajmy, jaką rolę one odgrywały we wzroście potęgi
kapitalizmu oraz wykluczeniu socjalizmu jako idei i jako ustroju ze Stanów Zjednoczonych.
I. Czynniki fizyczne i ekonomiczne
Ogromny wzrost potęgi i władzy kapitału w USA był konsekwencją działania kilku czynników.
Historia obdarowała Amerykanów korzystnym położeniem geograficznym – oddaleniem nowo
wyzwolonych kolonii od gospodarki i kultury Starego Świata oraz – co za tym idzie – uwolnieniem od
ich dominacji. Dzięki temu Amerykanie mogli określić się jako nowi ludzie Nowego Świata, którzy
całkowicie i nieodwracalnie zerwali więzi ze swymi ojczyznami na kontynencie europejskim. Europa,
której symbolem w XVII i XVIII w. była monarchiczna tyrania i religia feudalna, reprezentowała
mroczną przeszłość, którą imigranci i osadnicy na zawsze zostawili za sobą. Przedstawicielom zarówno
teokratycznych, jak i demokratycznych tendencji politycznych siedemnastowiecznej Nowej Anglii
Europa kojarzyła się z ustrukturalizowaną i opresywną religią. W umyśle osiemnastowiecznego
racjonalisty w koloniach była ona – by użyć języka Jeffersona – symbolem dziedzicznych przywilejów
zbędnej warstwy społecznej, jaką, jego zdaniem, była arystokracja z bogactwa i z urodzenia, symbolem
bigoterii religijnej. Kształtująca się umysłowość amerykańska nastawiona była na życie w teraźniejszości
i dla przyszłości. Przeszłość, kojarzącą się z Europą uznano za obumarłą. Nic, co pochodziło z Europy,
nie mogło być dobre ani pożyteczne. Umysłowość taka nie mogła dojrzeć w pełni, zanim nie rozpoczęła
się ogromna migracja transkontynentalna, zanim nie rozwinął się na wielką skalę przemysł po wojnie
domowej, zanim kraj nie dojrzał i nie uświadomił sobie własnej potęgi jako zjednoczony naród. W takiej
sytuacji idea socjalizmu, która zrodziła się w Europie i była z nią utożsamiana, natknęła się na głęboką i
silną tendencję antyeuropejską.
Ważną rolę w formowaniu społeczeństwa spełniała fizyczna swoboda eksploatowania bogatych
zasobów naturalnych kontynentu. Podróż z Anglii do Nowej Anglii trwała ponad dwa miesiące –
odległość 3000 mil sprzyjała niezależnemu stylowi życia, swobodzie myślenia, a z czasem ułatwiła wojnę
o niepodległość. Dążenie do wolności wynikało nie tylko z ucisku, jaki panował w Anglii i w innych
krajach Europy. Potęgowała je odległość oraz wyobrażane i rzeczywiste bogactwo dziewiczego
kontynentu.
W celu wydobycia i wykorzystania tych naturalnych zasobów potrzebna była tania siła robocza.
Pojawiła się ona w stosownym czasie, kiedy to po wojnie domowej zaczął gwałtownie rozwijać się wielki
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
przemysł. W latach 18701910 przybyło do USA 20 milionów imigrantów. Była to tania siła robocza:
średnia roczna płaca w 1909 r. wynosiła 500 dolarów.
Dla przetworzenia bogatych surowców potrzebne były maszyny, narzędzia. I wkrótce zostały one
wyprodukowane. Rozwinęła się sieć kolejowa, produkcja samochodów, samolotów i lotnictwo.
Eksploatacja zasobów naturalnych przez siłę roboczą organizowaną przez kapitał i wyposażoną w
szybko rozwijaną technikę była możliwa dzięki masowej migracji, rozpoczętej w 1607 roku i trwającej do
dzisiaj. Region Ameryki Północnej, rozciągający się między 26 a 55 równoleżnikiem – w pewnym sensie
najbogatszy na całej półkuli i dzięki umiarkowanemu klimatowi i łagodnemu ukształtowaniu łatwy do
wykorzystania przez ludzi – był celem Kolumba, poszukującego złota, Ponce de Leona, dążącego do
źródła młodości i Coronado, daremnie szukającego El Dorado. W walce między europejskimi potęgami
handlowymi zwyciężyła Anglia. Jednak i ludzie wielu innych narodowości przyczyniali się do podboju
kontynentu amerykańskiego, poczynając od wypierania lub eksterminacji Indian na wschodnim wybrzeżu
po aneksję Teksasu, pozyskanie południowozachodniej części Meksyku oraz okupację i zdobycie
Oregonu.
Imigrację, ekspansję, zasiedlanie nowych ziem, rozwój rolnictwa i przemysłu ułatwiało ogromne
naturalne bogactwo kraju, rozległe przestrzenie i brak wewnętrznych barier celnych. Bezpieczeństwo,
jakie dawała odległość od Europy, rząd amerykański umocnił poprzez stworzenie ochrony przed
konkurencją zagranicy.
Szybkiemu i owocnemu rozwojowi kapitalizmu w USA sprzyjało środowisko naturalne i
społeczne, dogodne dla rozwoju wolnej przedsiębiorczości. W 1776 r. 90 proc. ludności stanowili rolnicy
i mieszkańcy farm. Pozostała część to kupcy, rzemieślnicy, drwale, myśliwi, traperzy, rybacy, mechanicy,
ekspedytorzy, drobni wytwórcy, właściciele plantacji i niewolnicy. Rynek i granice lądowe były otwarte
dla przedsiębiorczości i talentu. Wielki przemysł i monopole były dopiero kwestią przyszłości. Warunki
sprzyjały duchowi indywidualizmu, konkurencji i wolnej przedsiębiorczości. Imigranci, pochodzący z
miejskich i wiejskich środowisk Europy, szybko przyswajali sobie ideał indywidualnego dobrobytu
materialnego osiąganego ciężką pracą. Wiele osób po dziś dzień żyje mitem tego dobrobytu
zdobywanego poprzez współzawodnictwo w pracy, agresywny egoizm i dumną arogancję wobec
środowiska naturalnego, innych ludzi i narodów.
Jak taki etos mógł utrzymać się w dobie monopoli? Niektóre psychologiczne i ideologiczne
czynniki tego stanu rzeczy omówimy później. Zatrzymajmy się teraz na kwestii formowania się pewnego
typu osobowości przez okres ośmiu pokoleń pod wpływem kultury zakorzenionej w świecie ekonomiki,
opartej na ostrej rywalizacji i konkurencji – w świecie, który przyciągał energicznych i awanturniczych
imigrantów, który zapewniał pracę – nawet jeśli była nisko opłacana – obiecywał wyżywienie i dach nad
głową, ziemię i inne dobra materialne tym wszystkim, którzy chcieli pracować i oszczędzać, w świecie,
który dawał swobodę poruszania się na ogromnej przestrzeni – jednym słowem w świecie, który
biednemu Europejczykowi nie mającemu – jak powiedział Crèvecoeur – swego kraju w Starym Świecie
wydawał się bogaty
W takiej sytuacji wcześnie ukształtował się nowy, godny styl życia – aktywnego,
zaradnego, samodzielnego, pracowitego, śmiałego, zapobiegliwego, a częstokroć wyrachowanego,
samolubnego i polegającego na wyzyskiwaniu innych. Określenie „businesslike” (rzeczowy, praktyczny)
1
MichelGuillaume Jean de Crèvecoeur,
Letters from an American Farmer
,
Letter III
.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
to twór wyłącznie amerykański, obejmujący cały wachlarz zachowań – od zwykłej aktywności po
bezosobowe traktowanie innych, a nawet korupcję. Stosunki pieniężne miały charakter przymusowy. W
szczególnej atmosferze amerykańskiego kapitalizmu dorośli zachowywali się w taki właśnie praktyczny,
trzeźwy sposób; ich dzieci naśladowały dostrzegane wzorce, podtrzymywały i doskonaliły je, co sprzyjało
ciągłości i spójności kultury.
Załamanie się tej jankeskiej etyki i dzisiejszy nacisk na tolerancję wynikają nie tylko z
rozluźnienia się więzi między rodzicami i dziećmi i z kryzysu kapitalizmu zachęcającego do
sprzedawania i kupowania niepotrzebnych dóbr konsumpcyjnych. Jest to wynikiem ogólnego zwątpienia
w skuteczność i wartość etyki rywalizacji. (Indywidualizm wolnokonkurencyjnego kapitalizmu przetrwał,
ale w formie skierowanej do wnętrza jednostki lub sprowadzającej się do pobłażania sobie).
Nawet jeśli większość imigrantów oraz ich dzieci i wnuków nie wzbogaciła się, nie odniosła
sukcesu, ani nie zyskała władzy i potęgi, to jednak wystarczająco wielu z nich, dzięki zaciętej walce i
wytężonej pracy, osiągnęło na tyle przyzwoity poziom życia, ażeby mit się utrzymał. Ci, którzy odnieśli
sukces, potwierdzili mit, a najlepsi z nich propagowali go i umacniali poprzez politykę, prasę, popularną
literaturę, szkołę i ambonę oraz inne instytucje ideologiczne. Niedowiarkowie lub wątpiący mogli znaleźć
potwierdzenie prawdziwości mitu w postaciach słynnych polityków lub bankierów, którzy w wyobraźni
ludzi dźwignęli się z nędzy i doszli do bogactw dzięki potędze swej woli. W wyścigu do bogactwa
imigranci byli demokratami: wierzyli, że wszyscy, którzy zaczynają lub w każdym bądź razie powinni
zaczynać z jednakowego poziomu, mają równy start. Jednak jedynie najlepsi zdołają osiągnąć sukces.
Gospodarka amerykańska jest dzisiaj zdominowana przez wielki biznes – gigantyczne korporacje
państwowego kapitalizmu monopolistycznego. W 1962 r. w dziedzinie produkcji 100 firm spośród 180
tys. korporacji i 240 tys. samodzielnych przedsiębiorstw było właścicielami 58 proc. środków
kapitałowych (netto) wszystkich korporacji produkcyjnyc
Te właśnie firmy dyktują rynkowe warunki
produkcji, obniżkę kosztów, ceny, wyprzedaż i co za tym idzie wartość dodatkową. Małe
przedsiębiorstwa czasami czynią podobnie, ale jedynie w ramach zdominowanej przez monopole
gospodarki. Jednak większość ludzi – zarówno biznesmenów, jak i robotników – nie dostrzega znaczenia
tej koncentracji bogactwa i władzy.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest to, że gospodarka nie jest w sposób oczywisty i wyraźny
totalitarna i opresywna. Co za tym idzie, większość ludzi nadal postrzega i rozumie swój świat poprzez
kategorie indywidualistycznego kapitalizmu. Ponadto jedna trzecia siły roboczej jest zatrudniona w
sektorze cechującym się konkurencyjnością i rywalizacją, tj. w restauracjach, sklepikach, reklamie itd.,
jedna trzecia to zatrudnieni w sektorze monopolistycznym, pozostali zaś – w sektorze państwowym.
Skutkiem takiego podziału jest rozproszenie robotników, zarówno pod względem ilościowym, jak i
jakościowym oraz ich oddzielenie od siebie. Pracownicy sektorów monopolistycznego i państwowego,
skupieni w wielkich, bezosobowych organizacjach, są alienowani nie tylko przez system wyzysku, ale i
przez wielkość przedsiębiorstw. Zupełnie inaczej jest w sektorze wolnokonkurencyjnym. Pracownicy
zatrudnieni w stosunkowo niewielkich przedsiębiorstwach – 97,5 proc. korporacji zatrudnia 100 lub mniej
pracowników – mają trudności z organizowaniem się. Są często pracownikami krótkoterminowymi, dużą
ich liczbę stanowią pracownicy usługowi, tj. personel pomocniczy. Ich kontakty z szefem lub
2
Vicente Navarro,
Medicine Under Capitalism
, New York: Prodist, 1976, s. 149.
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Howard L. Parsons
Dlaczego w USA nie
ma socjalizmu?
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2008
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
Artykuł Howarda L. Parsonsa „Dlaczego w USA
ie ma socjalizmu?” („Why there is no Socialism in
the USA”) ukazał się w książce pod redakcją
Edwarda D’Angelo, „Cuban and North American
Marxism” (Amersterdam: Gruner, 1984).
Podstawa niniejszego wydania: „Myśl
Marksistowska” nr 5/1988 i nr 6/1988.
Tłumaczenie z języka angielskiego: Zdzisław
Mierzecki. Korekta i redakcja: Piotr Strębski.
– 2 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
Socjalizm jako ustrój został wykluczony z USA, a jego perspektywy – pomijając warunki
zewnętrzne – nie rysują się zbyt jasno z powodu odmienności charakteru, historii i panowania kapitalizmu
w tym kraju. Od samego początku sięgającego wojny rewolucyjnej skierowanej przeciwko brytyjskiemu
kolonializmowi, gospodarka amerykańska miała drobnotowarowy rolniczy charakter zaledwie z
zaczątkami kapitalizmu handlowego. Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone stały się
najpotężniejszym krajem imperialistycznym, głównym ośrodkiem sojuszu wielkich mocarstw
kapitalistycznych, wymierzonego przeciwko krajom socjalistycznym i rozwijającym się. Spójrzmy na
niektóre czynniki fizyczne, ekonomiczne, polityczne, psychologiczne i ideologiczne, które ukształtowały
gospodarkę i społeczeństwo USA oraz zbadajmy, jaką rolę one odgrywały we wzroście potęgi
kapitalizmu oraz wykluczeniu socjalizmu jako idei i jako ustroju ze Stanów Zjednoczonych.
I. Czynniki fizyczne i ekonomiczne
Ogromny wzrost potęgi i władzy kapitału w USA był konsekwencją działania kilku czynników.
Historia obdarowała Amerykanów korzystnym położeniem geograficznym – oddaleniem nowo
wyzwolonych kolonii od gospodarki i kultury Starego Świata oraz – co za tym idzie – uwolnieniem od
ich dominacji. Dzięki temu Amerykanie mogli określić się jako nowi ludzie Nowego Świata, którzy
całkowicie i nieodwracalnie zerwali więzi ze swymi ojczyznami na kontynencie europejskim. Europa,
której symbolem w XVII i XVIII w. była monarchiczna tyrania i religia feudalna, reprezentowała
mroczną przeszłość, którą imigranci i osadnicy na zawsze zostawili za sobą. Przedstawicielom zarówno
teokratycznych, jak i demokratycznych tendencji politycznych siedemnastowiecznej Nowej Anglii
Europa kojarzyła się z ustrukturalizowaną i opresywną religią. W umyśle osiemnastowiecznego
racjonalisty w koloniach była ona – by użyć języka Jeffersona – symbolem dziedzicznych przywilejów
zbędnej warstwy społecznej, jaką, jego zdaniem, była arystokracja z bogactwa i z urodzenia, symbolem
bigoterii religijnej. Kształtująca się umysłowość amerykańska nastawiona była na życie w teraźniejszości
i dla przyszłości. Przeszłość, kojarzącą się z Europą uznano za obumarłą. Nic, co pochodziło z Europy,
nie mogło być dobre ani pożyteczne. Umysłowość taka nie mogła dojrzeć w pełni, zanim nie rozpoczęła
się ogromna migracja transkontynentalna, zanim nie rozwinął się na wielką skalę przemysł po wojnie
domowej, zanim kraj nie dojrzał i nie uświadomił sobie własnej potęgi jako zjednoczony naród. W takiej
sytuacji idea socjalizmu, która zrodziła się w Europie i była z nią utożsamiana, natknęła się na głęboką i
silną tendencję antyeuropejską.
Ważną rolę w formowaniu społeczeństwa spełniała fizyczna swoboda eksploatowania bogatych
zasobów naturalnych kontynentu. Podróż z Anglii do Nowej Anglii trwała ponad dwa miesiące –
odległość 3000 mil sprzyjała niezależnemu stylowi życia, swobodzie myślenia, a z czasem ułatwiła wojnę
o niepodległość. Dążenie do wolności wynikało nie tylko z ucisku, jaki panował w Anglii i w innych
krajach Europy. Potęgowała je odległość oraz wyobrażane i rzeczywiste bogactwo dziewiczego
kontynentu.
W celu wydobycia i wykorzystania tych naturalnych zasobów potrzebna była tania siła robocza.
Pojawiła się ona w stosownym czasie, kiedy to po wojnie domowej zaczął gwałtownie rozwijać się wielki
– 3 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
przemysł. W latach 18701910 przybyło do USA 20 milionów imigrantów. Była to tania siła robocza:
średnia roczna płaca w 1909 r. wynosiła 500 dolarów.
Dla przetworzenia bogatych surowców potrzebne były maszyny, narzędzia. I wkrótce zostały one
wyprodukowane. Rozwinęła się sieć kolejowa, produkcja samochodów, samolotów i lotnictwo.
Eksploatacja zasobów naturalnych przez siłę roboczą organizowaną przez kapitał i wyposażoną w
szybko rozwijaną technikę była możliwa dzięki masowej migracji, rozpoczętej w 1607 roku i trwającej do
dzisiaj. Region Ameryki Północnej, rozciągający się między 26 a 55 równoleżnikiem – w pewnym sensie
najbogatszy na całej półkuli i dzięki umiarkowanemu klimatowi i łagodnemu ukształtowaniu łatwy do
wykorzystania przez ludzi – był celem Kolumba, poszukującego złota, Ponce de Leona, dążącego do
źródła młodości i Coronado, daremnie szukającego El Dorado. W walce między europejskimi potęgami
handlowymi zwyciężyła Anglia. Jednak i ludzie wielu innych narodowości przyczyniali się do podboju
kontynentu amerykańskiego, poczynając od wypierania lub eksterminacji Indian na wschodnim wybrzeżu
po aneksję Teksasu, pozyskanie południowozachodniej części Meksyku oraz okupację i zdobycie
Oregonu.
Imigrację, ekspansję, zasiedlanie nowych ziem, rozwój rolnictwa i przemysłu ułatwiało ogromne
naturalne bogactwo kraju, rozległe przestrzenie i brak wewnętrznych barier celnych. Bezpieczeństwo,
jakie dawała odległość od Europy, rząd amerykański umocnił poprzez stworzenie ochrony przed
konkurencją zagranicy.
Szybkiemu i owocnemu rozwojowi kapitalizmu w USA sprzyjało środowisko naturalne i
społeczne, dogodne dla rozwoju wolnej przedsiębiorczości. W 1776 r. 90 proc. ludności stanowili rolnicy
i mieszkańcy farm. Pozostała część to kupcy, rzemieślnicy, drwale, myśliwi, traperzy, rybacy, mechanicy,
ekspedytorzy, drobni wytwórcy, właściciele plantacji i niewolnicy. Rynek i granice lądowe były otwarte
dla przedsiębiorczości i talentu. Wielki przemysł i monopole były dopiero kwestią przyszłości. Warunki
sprzyjały duchowi indywidualizmu, konkurencji i wolnej przedsiębiorczości. Imigranci, pochodzący z
miejskich i wiejskich środowisk Europy, szybko przyswajali sobie ideał indywidualnego dobrobytu
materialnego osiąganego ciężką pracą. Wiele osób po dziś dzień żyje mitem tego dobrobytu
zdobywanego poprzez współzawodnictwo w pracy, agresywny egoizm i dumną arogancję wobec
środowiska naturalnego, innych ludzi i narodów.
Jak taki etos mógł utrzymać się w dobie monopoli? Niektóre psychologiczne i ideologiczne
czynniki tego stanu rzeczy omówimy później. Zatrzymajmy się teraz na kwestii formowania się pewnego
typu osobowości przez okres ośmiu pokoleń pod wpływem kultury zakorzenionej w świecie ekonomiki,
opartej na ostrej rywalizacji i konkurencji – w świecie, który przyciągał energicznych i awanturniczych
imigrantów, który zapewniał pracę – nawet jeśli była nisko opłacana – obiecywał wyżywienie i dach nad
głową, ziemię i inne dobra materialne tym wszystkim, którzy chcieli pracować i oszczędzać, w świecie,
który dawał swobodę poruszania się na ogromnej przestrzeni – jednym słowem w świecie, który
biednemu Europejczykowi nie mającemu – jak powiedział Crèvecoeur – swego kraju w Starym Świecie
wydawał się bogaty
W takiej sytuacji wcześnie ukształtował się nowy, godny styl życia – aktywnego,
zaradnego, samodzielnego, pracowitego, śmiałego, zapobiegliwego, a częstokroć wyrachowanego,
samolubnego i polegającego na wyzyskiwaniu innych. Określenie „businesslike” (rzeczowy, praktyczny)
1
MichelGuillaume Jean de Crèvecoeur,
Letters from an American Farmer
,
Letter III
.
– 4 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
Howard L. Parsons – Dlaczego w USA nie ma socjalizmu? (1984 rok)
to twór wyłącznie amerykański, obejmujący cały wachlarz zachowań – od zwykłej aktywności po
bezosobowe traktowanie innych, a nawet korupcję. Stosunki pieniężne miały charakter przymusowy. W
szczególnej atmosferze amerykańskiego kapitalizmu dorośli zachowywali się w taki właśnie praktyczny,
trzeźwy sposób; ich dzieci naśladowały dostrzegane wzorce, podtrzymywały i doskonaliły je, co sprzyjało
ciągłości i spójności kultury.
Załamanie się tej jankeskiej etyki i dzisiejszy nacisk na tolerancję wynikają nie tylko z
rozluźnienia się więzi między rodzicami i dziećmi i z kryzysu kapitalizmu zachęcającego do
sprzedawania i kupowania niepotrzebnych dóbr konsumpcyjnych. Jest to wynikiem ogólnego zwątpienia
w skuteczność i wartość etyki rywalizacji. (Indywidualizm wolnokonkurencyjnego kapitalizmu przetrwał,
ale w formie skierowanej do wnętrza jednostki lub sprowadzającej się do pobłażania sobie).
Nawet jeśli większość imigrantów oraz ich dzieci i wnuków nie wzbogaciła się, nie odniosła
sukcesu, ani nie zyskała władzy i potęgi, to jednak wystarczająco wielu z nich, dzięki zaciętej walce i
wytężonej pracy, osiągnęło na tyle przyzwoity poziom życia, ażeby mit się utrzymał. Ci, którzy odnieśli
sukces, potwierdzili mit, a najlepsi z nich propagowali go i umacniali poprzez politykę, prasę, popularną
literaturę, szkołę i ambonę oraz inne instytucje ideologiczne. Niedowiarkowie lub wątpiący mogli znaleźć
potwierdzenie prawdziwości mitu w postaciach słynnych polityków lub bankierów, którzy w wyobraźni
ludzi dźwignęli się z nędzy i doszli do bogactw dzięki potędze swej woli. W wyścigu do bogactwa
imigranci byli demokratami: wierzyli, że wszyscy, którzy zaczynają lub w każdym bądź razie powinni
zaczynać z jednakowego poziomu, mają równy start. Jednak jedynie najlepsi zdołają osiągnąć sukces.
Gospodarka amerykańska jest dzisiaj zdominowana przez wielki biznes – gigantyczne korporacje
państwowego kapitalizmu monopolistycznego. W 1962 r. w dziedzinie produkcji 100 firm spośród 180
tys. korporacji i 240 tys. samodzielnych przedsiębiorstw było właścicielami 58 proc. środków
kapitałowych (netto) wszystkich korporacji produkcyjnyc
Te właśnie firmy dyktują rynkowe warunki
produkcji, obniżkę kosztów, ceny, wyprzedaż i co za tym idzie wartość dodatkową. Małe
przedsiębiorstwa czasami czynią podobnie, ale jedynie w ramach zdominowanej przez monopole
gospodarki. Jednak większość ludzi – zarówno biznesmenów, jak i robotników – nie dostrzega znaczenia
tej koncentracji bogactwa i władzy.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest to, że gospodarka nie jest w sposób oczywisty i wyraźny
totalitarna i opresywna. Co za tym idzie, większość ludzi nadal postrzega i rozumie swój świat poprzez
kategorie indywidualistycznego kapitalizmu. Ponadto jedna trzecia siły roboczej jest zatrudniona w
sektorze cechującym się konkurencyjnością i rywalizacją, tj. w restauracjach, sklepikach, reklamie itd.,
jedna trzecia to zatrudnieni w sektorze monopolistycznym, pozostali zaś – w sektorze państwowym.
Skutkiem takiego podziału jest rozproszenie robotników, zarówno pod względem ilościowym, jak i
jakościowym oraz ich oddzielenie od siebie. Pracownicy sektorów monopolistycznego i państwowego,
skupieni w wielkich, bezosobowych organizacjach, są alienowani nie tylko przez system wyzysku, ale i
przez wielkość przedsiębiorstw. Zupełnie inaczej jest w sektorze wolnokonkurencyjnym. Pracownicy
zatrudnieni w stosunkowo niewielkich przedsiębiorstwach – 97,5 proc. korporacji zatrudnia 100 lub mniej
pracowników – mają trudności z organizowaniem się. Są często pracownikami krótkoterminowymi, dużą
ich liczbę stanowią pracownicy usługowi, tj. personel pomocniczy. Ich kontakty z szefem lub
2
Vicente Navarro,
Medicine Under Capitalism
, New York: Prodist, 1976, s. 149.
– 5 –
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
www.skfm.w.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]