HMS - Machiavelli - Książę, SOCJOLOGIA, Historia myśli socjologicznej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NICCOLO MACHIAVELLI
KSIĄŻĘ (IL PRINCIPE)
Mikołaj Machiavelli Wawrzyńcowi Wspaniałemu Synowi Piotra de'Medici
Ci, którzy pragną pozyskać łaskę księcia, stają najczęściej przed Nim z tym, co mają najbardziej wśród
swoich rzeczy drogiego i co Mu, jak widzą, największą sprawi przyjemność. Przeto częstokroć
ofiarowuje się im konie, broń, złotogłów, drogie kamienie i podobne kosztowności, godne Ich wielkości.
Otóż i ja, pragnąc złożyć jakieś świadectwo swej czołobitności względem Waszej Wysokości, nie
znalazłem pośród swego mienia droższej mi i cenniejszej rzeczy niż znajomość czynów wielkich mężów,
nabytą długim doświadczeniem w sprawach nowożytnych i ciągłym rozczytywaniem się w starożytnych;
tę znajomość, bardzo sumiennie i długo przemyślawszy i rozważywszy, zawarłem obecnie w tym dziełku,
które posyłam Waszej Wysokości. A chociaż wiem, że nie jest ono Jej godnym, jednak mam niezłomną
ufność, że przez łaskawość Waszą zostanie przyjęte, zważywszy, że nie mogłem uczynić lepszego daru,
jak dać Jego Wysokości możność zrozumienia w krótkim czasie tego wszystkiego, co ja poznałem i
czego nauczyłem się w tylu latach, a z takim trudem i niebezpieczeństwami.
Tego dzieła nie ubrałem i nie zapełniłem górnymi wyrażeniami ani szumnymi i kwiecistymi słowami, ani
żadną inną ponętą lub ozdobą zewnętrzną, jakimi pisarze zwyczajnie zdobią swe utwory, bo chciałem, by
niczym zgoła nie było upiększone i by wyłącznie prawdziwość treści, tudzież waga przedmiotu czyniły je
miłym.
A niechaj nie będzie poczytane mi za zarozumiałość, że człowiek niskiego i podłego stanu ośmiela się
omawiać i regulować postępowanie książąt, albowiem jak ci, którzy rysują kraje, umieszczają się nisko
na równinie, gdy chcą przypatrzyć się naturze gór i miejsc wyniosłych, a stają wysoko na górze, gdy chcą
przypatrzyć się naturze miejsc niskich, podobnie trzeba być księciem, by dobrze poznać naturę ludów, a
trzeba należeć do ludu, by dobrze poznać naturę książąt.
Przyjmij przeto Wasza Wysokość ten skromny dar z tym sercem, z jakim go posyłam; jeżeli Wasza
Wysokość tę książkę przeczyta i starannie rozważy, pozna, że głównym moim tam zawartym
pragnieniem, jest, byś Wasza Wysokość osiągnął tę wielkość, jaką zapowiadają los i inne Jego zalety.
A jeżeli Wasza Wysokość ze szczytu swej wielkości zwróci niekiedy oczy na niziny, spostrzeże, jak
niezasłużenie znoszę ciężkie i nieustanne prześladowanie losu.
I
Jakie są rodzaje księstw i w jaki sposób się je pozyskuje
Wszelkie państwa, wszelkie rządy, które miały lub mają władzę nad ludźmi, bywają republikami albo
księstwami. Księstwa są dziedziczne, jeżeli ród księcia sprawuje rządy przez czas dłuższy, albo nowe. Te
ostatnie są albo zupełnie nowe, jak Mediolan za Francesca Sforzy, albo są włączone jako człon do
dziedzicznego państwa tego księcia, który je zdobywa, jak królestwo Neapolu pod władzą króla
Hiszpanii. Zyskane w ten sposób kraje nawykły do życia pod władzą księcia lub do wolności, a pozyskuje
się je obcym lub własnym orężem, przez szczęście lub osobistą dzielność.
II
O księstwach dziedzicznych
Nie będę wdawał się w rozprawę o republikach, gdyż gdzie indziej omówiłem je obszernie. Zajmę się
wyłącznie księstwami i przejdę powyższe ich rodzaje, rozważając, w jaki sposób mogą owe księstwa
rządzić się i utrzymywać. Powiem więc, że istnieją znacznie mniejsze trudności w utrzymaniu państw
dziedzicznych, przywykłych do krwi swoich książąt, niż nowych; wystarczy tam bowiem nie naruszać
zasad przodków, dostosowując się przy tym do okoliczności; owóż jeżeli nawet książę jest człowiekiem o
pospolitej zręczności, utrzyma się zawsze w swym państwie, chyba że pozbawiła go władzy jakaś
nadzwyczajna i przemożna siła; a raz pozbawiony, odzyska ją na powrót przy pierwszej lepszej klęsce,
jaka spadnie na zdobywcę. Mamy na przykład w Italii księcia Ferrary, który oparł się atakom Wenecjan
w 1484 r., i papieża Juliusza w 1510 tylko dzięki temu, że od dawna siedział w swoim państwie.
Ponieważ urodzony książę mniej ma powodów i mniej jest zmuszony do wyrządzania drugim krzywdy,
stąd więc pochodzi, że bywa więcej kochany; jest rzeczą naturalną, że jest dobrze widziany u swoich,
jeżeli nadzwyczajne jego wady nie czynią go nienawistnym i jeżeli pamięć i przyczyny przewrotów
zatarły się wskutek starodawności i ciągłości rządów; każdy bowiem przewrót tworzy podścielisko dla
przewrotu następnego.
III
O księstwach mieszanych
Natomiast w księstwach nowych istnieją trudności. Po pierwsze, jeżeli nie jest ono zupełnie nowe, lecz
stanowi jak gdyby człon dziedzicznego państwa, razem z którym może być nazwane mieszanym -
przewroty w nim rodzą się przede wszystkim z tej naturalnej przyczyny, która istnieje w każdym nowym
księstwie. Ludzie bowiem chętnie zmieniają pana w tej nadziei, że poprawią swój los, i ta wiara daje im
przeciwko panującemu broń w rękę - w czym zawodzą się, przekonawszy się przez doświadczenie, że
tylko pogorszyli swe położenie. To zaś wypływa z innej konieczności, naturalnej i pospolitej, która
powoduje, że książę nowy musi zawsze krzywdzić swych nowych poddanych, czy to przez swych ludzi
zbrojnych, czy to przez inne niezliczone zniewagi, które pociąga za sobą nowy nabytek. W ten sposób
znajdziesz pośród swych nieprzyjaciół tych wszystkich, których skrzywdziłeś przez objęcie władzy, a nie
zdołasz w przyjaźni utrzymać tych, którzy cię wynieśli, ponieważ nie potrafisz zadowolić ich w sposób
odpowiadający ich nadziejom, a mając względem nich zobowiązania, nie możesz przeciwko nim używać
ostrych środków; każdy bowiem, chociażby bardzo silny pod względem wojskowym, potrzebuje
przychylności mieszkańców kraju, aby wejść w jego posiadanie. Z tych powodów Ludwik XII, król
francuski, jak szybko zdobył Mediolan, tak szybko go stracił, i do odebrania mu go wystarczyły
pierwszym razem siły własne księcia Lodovica, ponieważ ludność, która tamtemu otworzyła bramy, nie
mogła znieść udręczeń ze strony nowego pana, gdy się widziała zawiedziona w swej opinii i w swych
oczekiwanych w przyszłości korzyściach. Co prawda, gdy się potem odzyska kraje zrebeliowane, wtedy
traci się je po raz drugi, bo władca, korzystając z powstania, mniej przebiera w środkach, aby umocnić się
przez karanie winnych, śledzenie podejrzanych i w ogóle zabezpieczanie stron słabych. Otóż, aby Francja
straciła Mediolan, wystarczył pierwszym razem ruch wszczęty na granicy przez jednego księcia
Lodovico; aby zaś stracić go po raz drugi, potrzeba było, by wszyscy zwrócili się przeciwko niej i aby jej
wojska zostały zniszczone i wypędzone z Italii, co pochodzi z przyczyn powyżej wymienionych;
niemniej tak pierwszym, jak drugim razem odebrano jej Mediolan. Omówiono już ogólne przyczyny
pierwszej utraty, pozostaje obecnie zająć się przyczynami drugiej i zobaczyć, jakie miał środki król
francuski, a jakimi mógłby posłużyć się ktoś, będący w jego położeniu, aby lepiej niż on utrzymać się
przy nabytku. Otóż powiem, że państwa, które książę po nabyciu przyłącza do swego dawnego państwa,
albo leżą w tym samym co ono kraju i mają ten sam język, albo nie. W pierwszym wypadku jest łatwo
utrzymać je, zwłaszcza jeżeli nie są przyzwyczajone do wolności, i aby je
pewnie posiadać wystarczy wytracić ród panującego tam księcia; zresztą ludzie zachowają się spokojnie,
gdy się zachowa dawne warunki życia i gdy nie ma różnicy zwyczajów. Tak stało się z Burgundią,
Bretanią, Gaskonią i Normandią, które od dawna są złączone z Francją, i chociaż różnią się od niej nieco
co do języka, niemniej jednak zwyczaje mają podobne i znoszą się wzajemnie łatwo. Kto więc takie
państwo nabywa, ten musi, chcąc je zatrzymać, mieć dwie rzeczy na oku; jedną, aby krew dawnego
księcia wygasła, drugą, aby nie zmieniać krajowych praw ani powiększać podatków; w ten sposób w
bardzo krótkim czasie zleje się ono z dawnym księstwem w jedno ciało.
Atoli gdy nabywa się państwo w prowincji odmiennej co do języka, zwyczajów i urządzeń, to tu natrafia
się na trudności i trzeba wiele szczęścia i wiele zręczności, aby się przy nim utrzymać. A jednym z
najlepszych i najskuteczniejszych środków byłoby, aby zdobywca zamieszkał tam osobiście, przez co
posiadanie tego kraju stanie się najpewniejszym i najtrwalszym. Tak zrobił w Grecji Turek, który
pomimo wszystkich innych środków, stosowanych przez niego dla utrzymania tego państwa, nie byłby
osiągnął celu, gdyby się tam nie osiedlił. Bowiem, gdy się jest na miejscu, widzi się nieporządki w
zarodku i od razu można im zapobiec; nie mieszkając zaś na miejscu, poznaje się je, gdy są już groźne i
nie ma środka zaradczego.
Nadto prowincja nie cierpi wtedy zdzierstw twoich urzędników, bo poddani mogą krótką drogą odwołać
się do księcia, toteż mają więcej powodów, by go kochać, gdy chcą być dobrymi, a bać się, gdy nimi być
nie chcą. Ci więc sąsiedzi, którzy mieliby ochotę uderzyć na takie państwo, dobrze się wprzód namyślą,
tak że mieszkający tam książę może je stracić chyba tylko z największą trudnością.
Innym jeszcze lepszym środkiem jest zakładanie w jednej lub dwu miejscowościach kolonii, które byłyby
dla tego państwa jak gdyby kajdanami, gdyż albo to trzeba koniecznie uczynić, albo utrzymywać tam
sporo wojska. Kolonie dużo nie kosztują księcia, który osadza je i utrzymuje, nie łożąc na nie nic lub
niewiele; nadto krzywdzi tylko nieznaczną część ludności, a mianowicie tylko tych, którym odbiera pola i
domy, aby je dać nowym mieszkańcom, zresztą skrzywdzeni, żyjąc w rozproszeniu i ubóstwie, nie mogą
nigdy wyrządzić mu szkody; wszyscy zaś inni łatwo uspokajają się, bo z jednej strony krzywda ich nie
dotyka, a z drugiej obawiają się, aby nie popełnić błędu i aby ich nie spotkało to, co tych, którzy zostali
wywłaszczeni. Zaznaczam więc w konkluzji, że takie kolonie nie kosztują nic, są wierniejsze, krzywdzą
mniej, a krzywdzeni, jako ubodzy i rozproszeni, nie mogą szkodzić, jak się rzekło wyżej. Należy bowiem
pamiętać, że ludzi trzeba albo potraktować łagodnie albo wygubić, gdyż mszczą się za błahe krzywdy, za
ciężkie zaś nie mogą. Przeto gdy się krzywdzi człowieka, należy czynić to w ten sposób, aby nie trzeba
było obawiać się zemsty.
Lecz gdy zamiast kolonii utrzymuje się siły zbrojne, wtedy wydaje się znacznie więcej, zużywając na
załogi wszystkie dochody tego państwa, tak że zdobycz przynosi księciu straty, krzywdząc przy tym
znacznie więcej, gdyż wskutek przenoszenia wojsk do coraz innych miejscowości szkodzi całemu temu
państwu. Ten ciężar odczuwa każdy, więc każdy staje się wrogiem księcia, a są to wrogowie, którzy
mogą szkodzić, gdyż bici pozostają w swoich własnych domach. Jak więc załogi wojskowe są pod
każdym względem nieprzydatne, tak kolonie pożyteczne.
Książę, który znajdzie się w prowincji, mającej odmienne od jego państwa zwyczaje, jak to się wyżej
powiedziało, powinien również stać się głową i obrońcą sąsiadów słabszych, a starać się osłabić
możniejszych w prowincji, tudzież czuwać, aby wypadkiem nie wkroczył do niej jakiś równy mu potęgą
cudzoziemiec. Zawsze bowiem zdarzy się, że takiego będą starali się wprowadzić tam ci, którzy będą
niezadowoleni, albo przez swą zbytnią ambicję, albo przez strach, jak się to widzi, że Etolowie
wprowadzili do Grecji Rzymian, którzy także i do każdej innej prowincji, do jakiej wkraczali, byli
przyzywani przez krajowców. A dzieje się to w ten sposób, że skoro potężny cudzoziemiec wkracza do
prowincji, natychmiast łączą się z nim wszyscy ci, co są w niej mniej potężni, kierowani zawiścią przeciw
potężniejszemu od siebie; tak że on nie będzie miał żadnych trudności, aby ich pozyskać, gdyż ci
wszyscy od razu złączą chętnie swe siły z rządem zdobywcy. Ma tylko baczyć, aby nie zyskali zbytnich
sił i zbytniego znaczenia, a łatwo będzie mógł własnymi siłami tudzież za ich poparciem poniżyć
potężnych, aby niepodzielnie stać się samowładnym panem tej prowincji. Kto się niedobrze pod tym
względem urządzi, rychło straci nabytek, a w czasie swoich rządów będzie miał w kraju niezliczone
trudności i przykrości. Rzymianie dokładnie przestrzegali tej zasady w zdobytych prowincjach, zakładali
tam kolonie, popierali słabszych, nie powiększając ich siły, poniżali potężnych i przeszkadzali wpływom
możnych cudzoziemców. I niechaj Grecja, jako prowincja, będzie wystarczającym przykładem.
Rzymianie popierali Etolów i Achajów, upokorzyli królestwo Macedonii tudzież wypędzili Antiocha;
nigdy jednak pomimo zasług Etolów i Achajów nie pozwolili na wzmożenie się ich państw, ani też Filip
nie zdołał perswazjami skłonić ich do tego, by stali się jego przyjaciółmi bez równoczesnego poniżania
go, ani też potęga Antiocha nie zdołała sprawić, aby zgodzili się na zatrzymanie przez niego w tym kraju
któregokolwiek państwa. Rzymianie bowiem w tym wypadku czynili to, co powinni czynić wszyscy
mądrzy książęta, którzy mają zwracać uwagę nie tylko na trudności obecne, lecz także przyszłe, i starają
się im usilnie zapobiec; gdyż przewidując je z daleka, łatwo można im zaradzić, a gdy się czeka, aż
nadejdą, już na lekarstwo za późno bo choroba stała się nieuleczalna. Podobnie dzieje się, jak mówią
lekarze, ze suchotami. Są one w początkach choroby łatwe do wyleczenia, a trudne do rozpoznania; lecz
nie rozpoznane ani leczone w początkach, stają się z biegiem czasu łatwe do rozpoznania, a trudne do
leczenia. To samo zdarza się w sprawach państwowych, gdyż rodzące się w nich zło, poznane z daleka
(co tylko mądry potrafi), leczy się szybko, lecz gdy wskutek tego, że nie zostało rozpoznane, pozwala się
na jego wzrost, tak że każdy je wtedy rozpozna, nie ma już lekarstwa. Otóż Rzymianie, przewidując
przyszłe kłopoty, zapobiegali im zawsze i nigdy nie dopuszczali do ich spotęgowania, choćby nawet
chodziło o zażegnanie wojny, gdyż wiedzieli, że wojny się nie uniknie, lecz tylko odwlecze z korzyścią
dla przeciwników. Przeto chcieli stoczyć wojnę z Filipem i Antiochem w Grecji, aby nie potrzebowali jej
prowadzić w Italii, a wówczas mogli uniknąć jej i z jednym, i z drugim; tego jednak nie pragnęli, nigdy
bowiem nie podobało im się to, co ciągle jest na ustach mędrców naszych czasów: "korzystać z
dobrodziejstw chwili", lecz raczej to, co odpowiadało ich męstwu i rozumowi, ponieważ czas nie stoi w
miejscu i może przynieść tak dobro, jak zło, tak zło, jak dobro.
Lecz wróćmy do Francji i zbadajmy, czy trzymała się ona choć jednej z powyższych zasad; będę zaś
mówił nie o Karolu, lecz o Ludwiku, którego działalność lepiej się widzi, bo dłużej panował w Italii;
spostrzeżecie, że postępował on wbrew tym zasadom, jakich należy przestrzegać, aby utrzymać państwo,
mające odmienne właściwości. Króla Ludwika wprowadziła do Italii ambicja Wenecjan, którzy przez
jego przybycie chcieli dla siebie zyskać połowę Lombardii. Nie chcę ganić tego sposobu, użytego przez
króla, który pragnąc postawić stopę w Italii, a nie mając w tym kraju przyjaciół, był zmuszony zawierać
także związki przyjaźni, jakie tylko się dały, tym bardziej że zamknięte przed nim były wszystkie bramy
wskutek postępowania króla Karola. I zamysł byłby mu się bardzo rychło powiódł, gdyby pod innym
względem nie popełnił błędu. Otóż król, zająwszy Lombardię, od razu odzyskał tę powagę, którą stracił
przez Karola. Genua ustąpiła, Florentczycy stali się jego przyjaciółmi, margrabia Mantui, książę Ferrary,
Bentivoglio, hrabina da Forli, pan Faenzy, Pesaro, Rimini, Camerino i Piombino, Lucca, Piza i Siena,
każdy ubiegał się o jego przyjaźń. A wtedy mogli Wenecjanie poznać nierozwagę swego postępku, bo
chcąc zyskać dwie ziemie w Lombardii, zrobili króla panem dwóch trzecich Italii. Zważ teraz jedno, z jak
małym trudem mógł król utrzymać w Italii swą przewagę, gdyby przestrzegał powyżej podanych reguł,
ochraniając i broniąc wszystkich swych przyjaciół, którzy z powodu swej znacznej liczby i słabości,
tudzież z obawy czy to przed Kościołem, czy Wenecjanami, musieliby zawsze stać przy nim, i przez nich
mógł łatwo zabezpieczyć się przeciw tym, którzy nie przestali być potężnymi. Lecz on, ledwo stanął w
Mediolanie, już uczynił coś wręcz przeciwnego, udzieliwszy pomocy papieżowi Aleksandrowi dla zajęcia
Romanii. I nie opatrzył się, że tym postępkiem sam siebie osłabił, straciwszy przyjaciół i tych, którzy mu
się oddali, a wzmocnił Kościół, dodawszy do jego władzy duchowej, dającej mu taką powagę, jeszcze
tyle świeckiej. Popełniwszy ten błąd, musiał w nim wytrwać, aż ostatecznie, aby położyć koniec ambicji
Aleksandra i nie dopuścić do opanowania przez niego Toskanii, sam musiał zjechać do Italii. I nie dość
na tym, że powiększył potęgę Kościoła i stracił przyjaciół, ale jeszcze, aby zyskać państwo
neapolitańskie, podzielił się nim z królem hiszpańskim; otóż będąc przedtem niepodzielnym panem Italii
wprowadził tam towarzysza, aby ambitni w tym kraju i jemu nieprzychylni mieli u kogo szukać poparcia;
mogąc zaś zostawić Neapol królowi, jako swemu hołdownikowi, usunął go, aby wprowadzić tam takiego,
który jego mógł wypędzić.
Zaprawdę żądza podbojów jest rzeczą bardzo naturalną i powszechną i zawsze, gdy je ludzie czynią z
powodzeniem, zyskują pochwały, a nie naganę, lecz gdy chcą je czynić na wszelki sposób, wbrew
możliwości, zasługują na naganę i popełniają błąd. Jeżeli przeto Francja mogła własnymi siłami uderzyć
na Neapol, powinna była to uczynić, jeżeli nie mogła, nie powinna była nim się dzielić. A jeżeli podział
Lombardii, którego dokonała z Wenecjanami, zasługuje na usprawiedliwienie, gdyż pozwolił jej postawić
stopę w Italii, to ten jest nagany godny, bo nie może być wytłumaczony taką jak tamtem koniecznością.
Popełnił więc Ludwik tych pięć błędów: zniszczył słabszych, powiększył siły już i tak znacznej potęgi w
Italii, wprowadził bardzo silnego cudzoziemca, nie zamieszkał tam osobiście i nie zakładał kolonii. Może
te błędy nie przyniosłyby jeszcze szkody za jego życia, gdyby przez zagrożenie stanu posiadania Wenecji
nie popełnił błędu szóstego. Albowiem gdyby był nie wzmocnił Kościoła i nie wprowadził Hiszpanów do
Italii, byłoby rzeczą bardzo rozumną, a nawet konieczną, poniżyć tamtych; lecz gdy raz zrobił to, o czym
powyżej mówiłem, nigdy nie powinien był godzić się na ich zniszczenie, oni bowiem mając potęgę,
byliby innych z dala od Lombardii trzymali, już to dlatego, że nie dopuściliby tam nikogo, kto by nie
chciał uznać ich zwierzchnictwa, już to dlatego, że inni nie dążyliby do odebrania jej Francji po to, by im
ją oddać, a narazić się obu potęgom nie mieliby odwagi.
Gdyby zaś ktoś powiedział: król Ludwik odstąpił Aleksandrowi Romanię, a Hiszpanii królestwo
[neapolitańskie], aby uniknąć wojny, odpowiem powyższymi argumentami, że dla uniknięcia wojny nie
należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na twoją
niekorzyść odwlecze. A gdyby inni przytoczyli przyrzeczenie, które król dał papieżowi, że dla niego
podejmie się tej wyprawy, aby uzyskać w zamian dla siebie zerwanie małżeństwa, a dla arcybiskupa w
Rouen kapelusz kardynalski, odpowiem na to poniżej, mówiąc o przyrzeczeniach książąt i o tym, jak ich
należy dotrzymywać. Stracił przeto król Ludwik Lombardię wskutek nieprzestrzegania żadnej z zasad
przestrzeganych przez tych, którzy zajęte prowincje chcą utrzymać. I nie jest to żadnym dziwem, lecz
rzeczą bardzo logiczną i zwyczajną. I o tym przedmiocie rozmawiałem w Nantes z kardynałem de Rouen
w tym czasie, gdy Valentino - tak powszechnie nazywano Cezara Borgię, syna papieża Aleksandra -
zajmował Romanię. Gdy mi zaś kardynał de Rouen powiedział, że Włosi nie rozumieją się na rzemiośle
wojennym, odpowiedziałem mu, że Francuzi nie rozumieją się na sprawach politycznych, bo gdyby
rozumieli się, nie pozwoliliby dojść Kościołowi do takiej siły. Doświadczenie dowiodło, że Francja
stworzyła przewagę Kościoła i Hiszpanii w Italii, tracąc w ten sposób swoje panowanie na półwyspie.
Stąd wypływa ogólne prawidło, które nie zawodzi nigdy lub rzadko, że gubi sam siebie ten, kto drugiego
czyni potężnym, gdyż tworzy się tę potęgę zręcznością lub siłą, a jedno i drugie budzi nieufność u tego,
który stał się potężnym.
IV
Dlaczego królestwo Dariusza zdobyte przez Aleksandra nie
powstało przeciw następcom Aleksandra po jego śmierci
Zważywszy trudności, jakie istnieją w utrzymaniu się przy świeżo nabytym państwie, mógłby ktoś dziwić
się, skąd pochodzi, że gdy Aleksander Wielki stał się panem Azji w ciągu kilku lat - i ledwo ją zająwszy
umarł - jego następcy utrzymali całe państwo, chociaż wydawałoby się rzeczą logiczną, że wybuchnie
tam powstanie. Tymczasem następcy jego utrzymali się przy nim i nie mieli żadnych innych trudności,
jak tylko te, które wyniknęły z ich własnych, sprzecznych ambicji. Odpowiem na to, że księstwa, o
których zachowała się pamięć, bywają rządzone na dwa różne sposoby, albo przez jednego księcia,
któremu z jego łaski i woli podwładni, jako ministrowie, pomagają w zarządzie państwem, albo przez
księcia i baronów, którzy zajmują ten stopień nie z łaski pana, lecz z racji starożytności swej krwi. Tacy
baronowie mają własnych poddanych, którzy ich uznają za swych panów i czują ku nim naturalne
przywiązanie. W państwach rządzonych przez jednego księcia i jemu podwładnych ma książę większą
władzę, gdyż w całym kraju nie ma nikogo, kto by uznawał kogoś za wyższego od niego, a jeśli lud
słucha kogoś innego, to tylko jako ministra i urzędnika i nie odnosi się do niego ze szczególną
życzliwością.
Przykładami tych dwóch odmiennych rodzajów rządzenia są w naszych czasach Turcja i Francja. Całą
monarchią turecką rządzi jeden pan, którego wszyscy są niewolnikami; podzieliwszy swe państwo na
sandżaki, posyła on tam różnych zarządców, których zmienia i przenosi według swej woli. Przeciwnie,
król francuski stoi w środku znacznej liczby panów, uznawanych przez swych poddanych i przez nich
kochanych: mają oni swoje przywileje, których król nie może im odebrać bez narażenia się na
niebezpieczeństwo. Kto przeto przyjrzy się jednemu i drugiemu państwu, spostrzeże, że bardzo trudno
zdobyć państwo tureckie, lecz bardzo łatwo utrzymać je, gdy raz zostało podbite. Natomiast, przeciwnie,
spostrzeże, że byłoby łatwiej z różnych względów zająć państwo francuskie, lecz bardzo trudno utrzymać
je. Przyczyny trudności podbicia państwa tureckiego tkwią w tym, że zdobywca nie może być przyzwany
przez książąt tego państwa ani spodziewać się, że bunt stojących przy rządzie ułatwi mu przedsięwzięcie.
Pochodzi to z przyczyn powyżej wyłuszczonych. Wszyscy oni bowiem, jako niewolnicy i zależni, tylko z
największą trudnością dadzą się namówić do odstępstwa, a gdyby nawet dali się namówić, mało po tym
pożytku można się spodziewać, gdyż z przyczyn powyżej wyłożonych nie potrafią pociągnąć za sobą
narodu. Otóż ktokolwiek by uderzył na Turków, musi pamiętać o tym, że ich znajdzie w jedności i że mu
wypadnie większą nadzieję pokładać we własnych siłach niż w rozprzężeniu przeciwnika; lecz gdy raz
ich zwycięży w taki sposób, że nie będą zdolni wojska swego znowu na nogi postawić, wtedy nie
potrzebuje lękać się nikogo oprócz rodziny panującego; gdy tę wygubi, nikogo nie potrzebuje się
obawiać, bo nikt inny nie ma miru u ludów; jak więc przed odniesieniem zwycięstwa nie mógł zwycięzca
pokładać nadziei w poddanych, tak po nim nie potrzebuje bać się ich.
Całkiem przeciwnie dzieje się w państwach rządzonych podobnie jak Francja, gdzie łatwo możesz
wkroczyć, pozyskawszy któregoś z baronów państwa, gdyż zawsze znajdą się malkontenci i tacy, którzy
pragną zmiany. Z tych powodów mogą oni utorować ci drogę do tego państwa i ułatwić zwycięstwo, lecz
gdy zechcesz zatrzymać to państwo, natrafisz na niezliczone trudności i ze strony tych, którzy ci
pomagali, i tych, których pognębiłeś. Nie wystarczy wytracić rodzinę księcia, gdyż zawsze pozostaną tam
tacy panowie, którzy staną na czele nowych przewrotów; nie mogąc tych wszystkich ani zadowolić, ani
wytępić, stracisz to państwo przy najbliższej sposobności.
Otóż jeżeli zważycie, jakiego rodzaju były rządy Dariusza, znajdziecie je podobnymi do tych, jakie są w
państwie tureckim. Dlatego Aleksander musiał najpierw uderzyć nań z całą siłą i rozbić go w polu; po
tym zaś zwycięstwie, gdy Dariusz zginął, jego państwo stało się z przyczyn powyżej wyłożonych pewną
własnością Aleksandra. I gdyby jego następcy postępowali zgodnie, mogli je bez trudu zatrzymać, bo nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
NICCOLO MACHIAVELLI
KSIĄŻĘ (IL PRINCIPE)
Mikołaj Machiavelli Wawrzyńcowi Wspaniałemu Synowi Piotra de'Medici
Ci, którzy pragną pozyskać łaskę księcia, stają najczęściej przed Nim z tym, co mają najbardziej wśród
swoich rzeczy drogiego i co Mu, jak widzą, największą sprawi przyjemność. Przeto częstokroć
ofiarowuje się im konie, broń, złotogłów, drogie kamienie i podobne kosztowności, godne Ich wielkości.
Otóż i ja, pragnąc złożyć jakieś świadectwo swej czołobitności względem Waszej Wysokości, nie
znalazłem pośród swego mienia droższej mi i cenniejszej rzeczy niż znajomość czynów wielkich mężów,
nabytą długim doświadczeniem w sprawach nowożytnych i ciągłym rozczytywaniem się w starożytnych;
tę znajomość, bardzo sumiennie i długo przemyślawszy i rozważywszy, zawarłem obecnie w tym dziełku,
które posyłam Waszej Wysokości. A chociaż wiem, że nie jest ono Jej godnym, jednak mam niezłomną
ufność, że przez łaskawość Waszą zostanie przyjęte, zważywszy, że nie mogłem uczynić lepszego daru,
jak dać Jego Wysokości możność zrozumienia w krótkim czasie tego wszystkiego, co ja poznałem i
czego nauczyłem się w tylu latach, a z takim trudem i niebezpieczeństwami.
Tego dzieła nie ubrałem i nie zapełniłem górnymi wyrażeniami ani szumnymi i kwiecistymi słowami, ani
żadną inną ponętą lub ozdobą zewnętrzną, jakimi pisarze zwyczajnie zdobią swe utwory, bo chciałem, by
niczym zgoła nie było upiększone i by wyłącznie prawdziwość treści, tudzież waga przedmiotu czyniły je
miłym.
A niechaj nie będzie poczytane mi za zarozumiałość, że człowiek niskiego i podłego stanu ośmiela się
omawiać i regulować postępowanie książąt, albowiem jak ci, którzy rysują kraje, umieszczają się nisko
na równinie, gdy chcą przypatrzyć się naturze gór i miejsc wyniosłych, a stają wysoko na górze, gdy chcą
przypatrzyć się naturze miejsc niskich, podobnie trzeba być księciem, by dobrze poznać naturę ludów, a
trzeba należeć do ludu, by dobrze poznać naturę książąt.
Przyjmij przeto Wasza Wysokość ten skromny dar z tym sercem, z jakim go posyłam; jeżeli Wasza
Wysokość tę książkę przeczyta i starannie rozważy, pozna, że głównym moim tam zawartym
pragnieniem, jest, byś Wasza Wysokość osiągnął tę wielkość, jaką zapowiadają los i inne Jego zalety.
A jeżeli Wasza Wysokość ze szczytu swej wielkości zwróci niekiedy oczy na niziny, spostrzeże, jak
niezasłużenie znoszę ciężkie i nieustanne prześladowanie losu.
I
Jakie są rodzaje księstw i w jaki sposób się je pozyskuje
Wszelkie państwa, wszelkie rządy, które miały lub mają władzę nad ludźmi, bywają republikami albo
księstwami. Księstwa są dziedziczne, jeżeli ród księcia sprawuje rządy przez czas dłuższy, albo nowe. Te
ostatnie są albo zupełnie nowe, jak Mediolan za Francesca Sforzy, albo są włączone jako człon do
dziedzicznego państwa tego księcia, który je zdobywa, jak królestwo Neapolu pod władzą króla
Hiszpanii. Zyskane w ten sposób kraje nawykły do życia pod władzą księcia lub do wolności, a pozyskuje
się je obcym lub własnym orężem, przez szczęście lub osobistą dzielność.
II
O księstwach dziedzicznych
Nie będę wdawał się w rozprawę o republikach, gdyż gdzie indziej omówiłem je obszernie. Zajmę się
wyłącznie księstwami i przejdę powyższe ich rodzaje, rozważając, w jaki sposób mogą owe księstwa
rządzić się i utrzymywać. Powiem więc, że istnieją znacznie mniejsze trudności w utrzymaniu państw
dziedzicznych, przywykłych do krwi swoich książąt, niż nowych; wystarczy tam bowiem nie naruszać
zasad przodków, dostosowując się przy tym do okoliczności; owóż jeżeli nawet książę jest człowiekiem o
pospolitej zręczności, utrzyma się zawsze w swym państwie, chyba że pozbawiła go władzy jakaś
nadzwyczajna i przemożna siła; a raz pozbawiony, odzyska ją na powrót przy pierwszej lepszej klęsce,
jaka spadnie na zdobywcę. Mamy na przykład w Italii księcia Ferrary, który oparł się atakom Wenecjan
w 1484 r., i papieża Juliusza w 1510 tylko dzięki temu, że od dawna siedział w swoim państwie.
Ponieważ urodzony książę mniej ma powodów i mniej jest zmuszony do wyrządzania drugim krzywdy,
stąd więc pochodzi, że bywa więcej kochany; jest rzeczą naturalną, że jest dobrze widziany u swoich,
jeżeli nadzwyczajne jego wady nie czynią go nienawistnym i jeżeli pamięć i przyczyny przewrotów
zatarły się wskutek starodawności i ciągłości rządów; każdy bowiem przewrót tworzy podścielisko dla
przewrotu następnego.
III
O księstwach mieszanych
Natomiast w księstwach nowych istnieją trudności. Po pierwsze, jeżeli nie jest ono zupełnie nowe, lecz
stanowi jak gdyby człon dziedzicznego państwa, razem z którym może być nazwane mieszanym -
przewroty w nim rodzą się przede wszystkim z tej naturalnej przyczyny, która istnieje w każdym nowym
księstwie. Ludzie bowiem chętnie zmieniają pana w tej nadziei, że poprawią swój los, i ta wiara daje im
przeciwko panującemu broń w rękę - w czym zawodzą się, przekonawszy się przez doświadczenie, że
tylko pogorszyli swe położenie. To zaś wypływa z innej konieczności, naturalnej i pospolitej, która
powoduje, że książę nowy musi zawsze krzywdzić swych nowych poddanych, czy to przez swych ludzi
zbrojnych, czy to przez inne niezliczone zniewagi, które pociąga za sobą nowy nabytek. W ten sposób
znajdziesz pośród swych nieprzyjaciół tych wszystkich, których skrzywdziłeś przez objęcie władzy, a nie
zdołasz w przyjaźni utrzymać tych, którzy cię wynieśli, ponieważ nie potrafisz zadowolić ich w sposób
odpowiadający ich nadziejom, a mając względem nich zobowiązania, nie możesz przeciwko nim używać
ostrych środków; każdy bowiem, chociażby bardzo silny pod względem wojskowym, potrzebuje
przychylności mieszkańców kraju, aby wejść w jego posiadanie. Z tych powodów Ludwik XII, król
francuski, jak szybko zdobył Mediolan, tak szybko go stracił, i do odebrania mu go wystarczyły
pierwszym razem siły własne księcia Lodovica, ponieważ ludność, która tamtemu otworzyła bramy, nie
mogła znieść udręczeń ze strony nowego pana, gdy się widziała zawiedziona w swej opinii i w swych
oczekiwanych w przyszłości korzyściach. Co prawda, gdy się potem odzyska kraje zrebeliowane, wtedy
traci się je po raz drugi, bo władca, korzystając z powstania, mniej przebiera w środkach, aby umocnić się
przez karanie winnych, śledzenie podejrzanych i w ogóle zabezpieczanie stron słabych. Otóż, aby Francja
straciła Mediolan, wystarczył pierwszym razem ruch wszczęty na granicy przez jednego księcia
Lodovico; aby zaś stracić go po raz drugi, potrzeba było, by wszyscy zwrócili się przeciwko niej i aby jej
wojska zostały zniszczone i wypędzone z Italii, co pochodzi z przyczyn powyżej wymienionych;
niemniej tak pierwszym, jak drugim razem odebrano jej Mediolan. Omówiono już ogólne przyczyny
pierwszej utraty, pozostaje obecnie zająć się przyczynami drugiej i zobaczyć, jakie miał środki król
francuski, a jakimi mógłby posłużyć się ktoś, będący w jego położeniu, aby lepiej niż on utrzymać się
przy nabytku. Otóż powiem, że państwa, które książę po nabyciu przyłącza do swego dawnego państwa,
albo leżą w tym samym co ono kraju i mają ten sam język, albo nie. W pierwszym wypadku jest łatwo
utrzymać je, zwłaszcza jeżeli nie są przyzwyczajone do wolności, i aby je
pewnie posiadać wystarczy wytracić ród panującego tam księcia; zresztą ludzie zachowają się spokojnie,
gdy się zachowa dawne warunki życia i gdy nie ma różnicy zwyczajów. Tak stało się z Burgundią,
Bretanią, Gaskonią i Normandią, które od dawna są złączone z Francją, i chociaż różnią się od niej nieco
co do języka, niemniej jednak zwyczaje mają podobne i znoszą się wzajemnie łatwo. Kto więc takie
państwo nabywa, ten musi, chcąc je zatrzymać, mieć dwie rzeczy na oku; jedną, aby krew dawnego
księcia wygasła, drugą, aby nie zmieniać krajowych praw ani powiększać podatków; w ten sposób w
bardzo krótkim czasie zleje się ono z dawnym księstwem w jedno ciało.
Atoli gdy nabywa się państwo w prowincji odmiennej co do języka, zwyczajów i urządzeń, to tu natrafia
się na trudności i trzeba wiele szczęścia i wiele zręczności, aby się przy nim utrzymać. A jednym z
najlepszych i najskuteczniejszych środków byłoby, aby zdobywca zamieszkał tam osobiście, przez co
posiadanie tego kraju stanie się najpewniejszym i najtrwalszym. Tak zrobił w Grecji Turek, który
pomimo wszystkich innych środków, stosowanych przez niego dla utrzymania tego państwa, nie byłby
osiągnął celu, gdyby się tam nie osiedlił. Bowiem, gdy się jest na miejscu, widzi się nieporządki w
zarodku i od razu można im zapobiec; nie mieszkając zaś na miejscu, poznaje się je, gdy są już groźne i
nie ma środka zaradczego.
Nadto prowincja nie cierpi wtedy zdzierstw twoich urzędników, bo poddani mogą krótką drogą odwołać
się do księcia, toteż mają więcej powodów, by go kochać, gdy chcą być dobrymi, a bać się, gdy nimi być
nie chcą. Ci więc sąsiedzi, którzy mieliby ochotę uderzyć na takie państwo, dobrze się wprzód namyślą,
tak że mieszkający tam książę może je stracić chyba tylko z największą trudnością.
Innym jeszcze lepszym środkiem jest zakładanie w jednej lub dwu miejscowościach kolonii, które byłyby
dla tego państwa jak gdyby kajdanami, gdyż albo to trzeba koniecznie uczynić, albo utrzymywać tam
sporo wojska. Kolonie dużo nie kosztują księcia, który osadza je i utrzymuje, nie łożąc na nie nic lub
niewiele; nadto krzywdzi tylko nieznaczną część ludności, a mianowicie tylko tych, którym odbiera pola i
domy, aby je dać nowym mieszkańcom, zresztą skrzywdzeni, żyjąc w rozproszeniu i ubóstwie, nie mogą
nigdy wyrządzić mu szkody; wszyscy zaś inni łatwo uspokajają się, bo z jednej strony krzywda ich nie
dotyka, a z drugiej obawiają się, aby nie popełnić błędu i aby ich nie spotkało to, co tych, którzy zostali
wywłaszczeni. Zaznaczam więc w konkluzji, że takie kolonie nie kosztują nic, są wierniejsze, krzywdzą
mniej, a krzywdzeni, jako ubodzy i rozproszeni, nie mogą szkodzić, jak się rzekło wyżej. Należy bowiem
pamiętać, że ludzi trzeba albo potraktować łagodnie albo wygubić, gdyż mszczą się za błahe krzywdy, za
ciężkie zaś nie mogą. Przeto gdy się krzywdzi człowieka, należy czynić to w ten sposób, aby nie trzeba
było obawiać się zemsty.
Lecz gdy zamiast kolonii utrzymuje się siły zbrojne, wtedy wydaje się znacznie więcej, zużywając na
załogi wszystkie dochody tego państwa, tak że zdobycz przynosi księciu straty, krzywdząc przy tym
znacznie więcej, gdyż wskutek przenoszenia wojsk do coraz innych miejscowości szkodzi całemu temu
państwu. Ten ciężar odczuwa każdy, więc każdy staje się wrogiem księcia, a są to wrogowie, którzy
mogą szkodzić, gdyż bici pozostają w swoich własnych domach. Jak więc załogi wojskowe są pod
każdym względem nieprzydatne, tak kolonie pożyteczne.
Książę, który znajdzie się w prowincji, mającej odmienne od jego państwa zwyczaje, jak to się wyżej
powiedziało, powinien również stać się głową i obrońcą sąsiadów słabszych, a starać się osłabić
możniejszych w prowincji, tudzież czuwać, aby wypadkiem nie wkroczył do niej jakiś równy mu potęgą
cudzoziemiec. Zawsze bowiem zdarzy się, że takiego będą starali się wprowadzić tam ci, którzy będą
niezadowoleni, albo przez swą zbytnią ambicję, albo przez strach, jak się to widzi, że Etolowie
wprowadzili do Grecji Rzymian, którzy także i do każdej innej prowincji, do jakiej wkraczali, byli
przyzywani przez krajowców. A dzieje się to w ten sposób, że skoro potężny cudzoziemiec wkracza do
prowincji, natychmiast łączą się z nim wszyscy ci, co są w niej mniej potężni, kierowani zawiścią przeciw
potężniejszemu od siebie; tak że on nie będzie miał żadnych trudności, aby ich pozyskać, gdyż ci
wszyscy od razu złączą chętnie swe siły z rządem zdobywcy. Ma tylko baczyć, aby nie zyskali zbytnich
sił i zbytniego znaczenia, a łatwo będzie mógł własnymi siłami tudzież za ich poparciem poniżyć
potężnych, aby niepodzielnie stać się samowładnym panem tej prowincji. Kto się niedobrze pod tym
względem urządzi, rychło straci nabytek, a w czasie swoich rządów będzie miał w kraju niezliczone
trudności i przykrości. Rzymianie dokładnie przestrzegali tej zasady w zdobytych prowincjach, zakładali
tam kolonie, popierali słabszych, nie powiększając ich siły, poniżali potężnych i przeszkadzali wpływom
możnych cudzoziemców. I niechaj Grecja, jako prowincja, będzie wystarczającym przykładem.
Rzymianie popierali Etolów i Achajów, upokorzyli królestwo Macedonii tudzież wypędzili Antiocha;
nigdy jednak pomimo zasług Etolów i Achajów nie pozwolili na wzmożenie się ich państw, ani też Filip
nie zdołał perswazjami skłonić ich do tego, by stali się jego przyjaciółmi bez równoczesnego poniżania
go, ani też potęga Antiocha nie zdołała sprawić, aby zgodzili się na zatrzymanie przez niego w tym kraju
któregokolwiek państwa. Rzymianie bowiem w tym wypadku czynili to, co powinni czynić wszyscy
mądrzy książęta, którzy mają zwracać uwagę nie tylko na trudności obecne, lecz także przyszłe, i starają
się im usilnie zapobiec; gdyż przewidując je z daleka, łatwo można im zaradzić, a gdy się czeka, aż
nadejdą, już na lekarstwo za późno bo choroba stała się nieuleczalna. Podobnie dzieje się, jak mówią
lekarze, ze suchotami. Są one w początkach choroby łatwe do wyleczenia, a trudne do rozpoznania; lecz
nie rozpoznane ani leczone w początkach, stają się z biegiem czasu łatwe do rozpoznania, a trudne do
leczenia. To samo zdarza się w sprawach państwowych, gdyż rodzące się w nich zło, poznane z daleka
(co tylko mądry potrafi), leczy się szybko, lecz gdy wskutek tego, że nie zostało rozpoznane, pozwala się
na jego wzrost, tak że każdy je wtedy rozpozna, nie ma już lekarstwa. Otóż Rzymianie, przewidując
przyszłe kłopoty, zapobiegali im zawsze i nigdy nie dopuszczali do ich spotęgowania, choćby nawet
chodziło o zażegnanie wojny, gdyż wiedzieli, że wojny się nie uniknie, lecz tylko odwlecze z korzyścią
dla przeciwników. Przeto chcieli stoczyć wojnę z Filipem i Antiochem w Grecji, aby nie potrzebowali jej
prowadzić w Italii, a wówczas mogli uniknąć jej i z jednym, i z drugim; tego jednak nie pragnęli, nigdy
bowiem nie podobało im się to, co ciągle jest na ustach mędrców naszych czasów: "korzystać z
dobrodziejstw chwili", lecz raczej to, co odpowiadało ich męstwu i rozumowi, ponieważ czas nie stoi w
miejscu i może przynieść tak dobro, jak zło, tak zło, jak dobro.
Lecz wróćmy do Francji i zbadajmy, czy trzymała się ona choć jednej z powyższych zasad; będę zaś
mówił nie o Karolu, lecz o Ludwiku, którego działalność lepiej się widzi, bo dłużej panował w Italii;
spostrzeżecie, że postępował on wbrew tym zasadom, jakich należy przestrzegać, aby utrzymać państwo,
mające odmienne właściwości. Króla Ludwika wprowadziła do Italii ambicja Wenecjan, którzy przez
jego przybycie chcieli dla siebie zyskać połowę Lombardii. Nie chcę ganić tego sposobu, użytego przez
króla, który pragnąc postawić stopę w Italii, a nie mając w tym kraju przyjaciół, był zmuszony zawierać
także związki przyjaźni, jakie tylko się dały, tym bardziej że zamknięte przed nim były wszystkie bramy
wskutek postępowania króla Karola. I zamysł byłby mu się bardzo rychło powiódł, gdyby pod innym
względem nie popełnił błędu. Otóż król, zająwszy Lombardię, od razu odzyskał tę powagę, którą stracił
przez Karola. Genua ustąpiła, Florentczycy stali się jego przyjaciółmi, margrabia Mantui, książę Ferrary,
Bentivoglio, hrabina da Forli, pan Faenzy, Pesaro, Rimini, Camerino i Piombino, Lucca, Piza i Siena,
każdy ubiegał się o jego przyjaźń. A wtedy mogli Wenecjanie poznać nierozwagę swego postępku, bo
chcąc zyskać dwie ziemie w Lombardii, zrobili króla panem dwóch trzecich Italii. Zważ teraz jedno, z jak
małym trudem mógł król utrzymać w Italii swą przewagę, gdyby przestrzegał powyżej podanych reguł,
ochraniając i broniąc wszystkich swych przyjaciół, którzy z powodu swej znacznej liczby i słabości,
tudzież z obawy czy to przed Kościołem, czy Wenecjanami, musieliby zawsze stać przy nim, i przez nich
mógł łatwo zabezpieczyć się przeciw tym, którzy nie przestali być potężnymi. Lecz on, ledwo stanął w
Mediolanie, już uczynił coś wręcz przeciwnego, udzieliwszy pomocy papieżowi Aleksandrowi dla zajęcia
Romanii. I nie opatrzył się, że tym postępkiem sam siebie osłabił, straciwszy przyjaciół i tych, którzy mu
się oddali, a wzmocnił Kościół, dodawszy do jego władzy duchowej, dającej mu taką powagę, jeszcze
tyle świeckiej. Popełniwszy ten błąd, musiał w nim wytrwać, aż ostatecznie, aby położyć koniec ambicji
Aleksandra i nie dopuścić do opanowania przez niego Toskanii, sam musiał zjechać do Italii. I nie dość
na tym, że powiększył potęgę Kościoła i stracił przyjaciół, ale jeszcze, aby zyskać państwo
neapolitańskie, podzielił się nim z królem hiszpańskim; otóż będąc przedtem niepodzielnym panem Italii
wprowadził tam towarzysza, aby ambitni w tym kraju i jemu nieprzychylni mieli u kogo szukać poparcia;
mogąc zaś zostawić Neapol królowi, jako swemu hołdownikowi, usunął go, aby wprowadzić tam takiego,
który jego mógł wypędzić.
Zaprawdę żądza podbojów jest rzeczą bardzo naturalną i powszechną i zawsze, gdy je ludzie czynią z
powodzeniem, zyskują pochwały, a nie naganę, lecz gdy chcą je czynić na wszelki sposób, wbrew
możliwości, zasługują na naganę i popełniają błąd. Jeżeli przeto Francja mogła własnymi siłami uderzyć
na Neapol, powinna była to uczynić, jeżeli nie mogła, nie powinna była nim się dzielić. A jeżeli podział
Lombardii, którego dokonała z Wenecjanami, zasługuje na usprawiedliwienie, gdyż pozwolił jej postawić
stopę w Italii, to ten jest nagany godny, bo nie może być wytłumaczony taką jak tamtem koniecznością.
Popełnił więc Ludwik tych pięć błędów: zniszczył słabszych, powiększył siły już i tak znacznej potęgi w
Italii, wprowadził bardzo silnego cudzoziemca, nie zamieszkał tam osobiście i nie zakładał kolonii. Może
te błędy nie przyniosłyby jeszcze szkody za jego życia, gdyby przez zagrożenie stanu posiadania Wenecji
nie popełnił błędu szóstego. Albowiem gdyby był nie wzmocnił Kościoła i nie wprowadził Hiszpanów do
Italii, byłoby rzeczą bardzo rozumną, a nawet konieczną, poniżyć tamtych; lecz gdy raz zrobił to, o czym
powyżej mówiłem, nigdy nie powinien był godzić się na ich zniszczenie, oni bowiem mając potęgę,
byliby innych z dala od Lombardii trzymali, już to dlatego, że nie dopuściliby tam nikogo, kto by nie
chciał uznać ich zwierzchnictwa, już to dlatego, że inni nie dążyliby do odebrania jej Francji po to, by im
ją oddać, a narazić się obu potęgom nie mieliby odwagi.
Gdyby zaś ktoś powiedział: król Ludwik odstąpił Aleksandrowi Romanię, a Hiszpanii królestwo
[neapolitańskie], aby uniknąć wojny, odpowiem powyższymi argumentami, że dla uniknięcia wojny nie
należy nigdy dopuszczać do spotęgowania nieporządku, ponieważ nie uniknie się jej, lecz tylko na twoją
niekorzyść odwlecze. A gdyby inni przytoczyli przyrzeczenie, które król dał papieżowi, że dla niego
podejmie się tej wyprawy, aby uzyskać w zamian dla siebie zerwanie małżeństwa, a dla arcybiskupa w
Rouen kapelusz kardynalski, odpowiem na to poniżej, mówiąc o przyrzeczeniach książąt i o tym, jak ich
należy dotrzymywać. Stracił przeto król Ludwik Lombardię wskutek nieprzestrzegania żadnej z zasad
przestrzeganych przez tych, którzy zajęte prowincje chcą utrzymać. I nie jest to żadnym dziwem, lecz
rzeczą bardzo logiczną i zwyczajną. I o tym przedmiocie rozmawiałem w Nantes z kardynałem de Rouen
w tym czasie, gdy Valentino - tak powszechnie nazywano Cezara Borgię, syna papieża Aleksandra -
zajmował Romanię. Gdy mi zaś kardynał de Rouen powiedział, że Włosi nie rozumieją się na rzemiośle
wojennym, odpowiedziałem mu, że Francuzi nie rozumieją się na sprawach politycznych, bo gdyby
rozumieli się, nie pozwoliliby dojść Kościołowi do takiej siły. Doświadczenie dowiodło, że Francja
stworzyła przewagę Kościoła i Hiszpanii w Italii, tracąc w ten sposób swoje panowanie na półwyspie.
Stąd wypływa ogólne prawidło, które nie zawodzi nigdy lub rzadko, że gubi sam siebie ten, kto drugiego
czyni potężnym, gdyż tworzy się tę potęgę zręcznością lub siłą, a jedno i drugie budzi nieufność u tego,
który stał się potężnym.
IV
Dlaczego królestwo Dariusza zdobyte przez Aleksandra nie
powstało przeciw następcom Aleksandra po jego śmierci
Zważywszy trudności, jakie istnieją w utrzymaniu się przy świeżo nabytym państwie, mógłby ktoś dziwić
się, skąd pochodzi, że gdy Aleksander Wielki stał się panem Azji w ciągu kilku lat - i ledwo ją zająwszy
umarł - jego następcy utrzymali całe państwo, chociaż wydawałoby się rzeczą logiczną, że wybuchnie
tam powstanie. Tymczasem następcy jego utrzymali się przy nim i nie mieli żadnych innych trudności,
jak tylko te, które wyniknęły z ich własnych, sprzecznych ambicji. Odpowiem na to, że księstwa, o
których zachowała się pamięć, bywają rządzone na dwa różne sposoby, albo przez jednego księcia,
któremu z jego łaski i woli podwładni, jako ministrowie, pomagają w zarządzie państwem, albo przez
księcia i baronów, którzy zajmują ten stopień nie z łaski pana, lecz z racji starożytności swej krwi. Tacy
baronowie mają własnych poddanych, którzy ich uznają za swych panów i czują ku nim naturalne
przywiązanie. W państwach rządzonych przez jednego księcia i jemu podwładnych ma książę większą
władzę, gdyż w całym kraju nie ma nikogo, kto by uznawał kogoś za wyższego od niego, a jeśli lud
słucha kogoś innego, to tylko jako ministra i urzędnika i nie odnosi się do niego ze szczególną
życzliwością.
Przykładami tych dwóch odmiennych rodzajów rządzenia są w naszych czasach Turcja i Francja. Całą
monarchią turecką rządzi jeden pan, którego wszyscy są niewolnikami; podzieliwszy swe państwo na
sandżaki, posyła on tam różnych zarządców, których zmienia i przenosi według swej woli. Przeciwnie,
król francuski stoi w środku znacznej liczby panów, uznawanych przez swych poddanych i przez nich
kochanych: mają oni swoje przywileje, których król nie może im odebrać bez narażenia się na
niebezpieczeństwo. Kto przeto przyjrzy się jednemu i drugiemu państwu, spostrzeże, że bardzo trudno
zdobyć państwo tureckie, lecz bardzo łatwo utrzymać je, gdy raz zostało podbite. Natomiast, przeciwnie,
spostrzeże, że byłoby łatwiej z różnych względów zająć państwo francuskie, lecz bardzo trudno utrzymać
je. Przyczyny trudności podbicia państwa tureckiego tkwią w tym, że zdobywca nie może być przyzwany
przez książąt tego państwa ani spodziewać się, że bunt stojących przy rządzie ułatwi mu przedsięwzięcie.
Pochodzi to z przyczyn powyżej wyłuszczonych. Wszyscy oni bowiem, jako niewolnicy i zależni, tylko z
największą trudnością dadzą się namówić do odstępstwa, a gdyby nawet dali się namówić, mało po tym
pożytku można się spodziewać, gdyż z przyczyn powyżej wyłożonych nie potrafią pociągnąć za sobą
narodu. Otóż ktokolwiek by uderzył na Turków, musi pamiętać o tym, że ich znajdzie w jedności i że mu
wypadnie większą nadzieję pokładać we własnych siłach niż w rozprzężeniu przeciwnika; lecz gdy raz
ich zwycięży w taki sposób, że nie będą zdolni wojska swego znowu na nogi postawić, wtedy nie
potrzebuje lękać się nikogo oprócz rodziny panującego; gdy tę wygubi, nikogo nie potrzebuje się
obawiać, bo nikt inny nie ma miru u ludów; jak więc przed odniesieniem zwycięstwa nie mógł zwycięzca
pokładać nadziei w poddanych, tak po nim nie potrzebuje bać się ich.
Całkiem przeciwnie dzieje się w państwach rządzonych podobnie jak Francja, gdzie łatwo możesz
wkroczyć, pozyskawszy któregoś z baronów państwa, gdyż zawsze znajdą się malkontenci i tacy, którzy
pragną zmiany. Z tych powodów mogą oni utorować ci drogę do tego państwa i ułatwić zwycięstwo, lecz
gdy zechcesz zatrzymać to państwo, natrafisz na niezliczone trudności i ze strony tych, którzy ci
pomagali, i tych, których pognębiłeś. Nie wystarczy wytracić rodzinę księcia, gdyż zawsze pozostaną tam
tacy panowie, którzy staną na czele nowych przewrotów; nie mogąc tych wszystkich ani zadowolić, ani
wytępić, stracisz to państwo przy najbliższej sposobności.
Otóż jeżeli zważycie, jakiego rodzaju były rządy Dariusza, znajdziecie je podobnymi do tych, jakie są w
państwie tureckim. Dlatego Aleksander musiał najpierw uderzyć nań z całą siłą i rozbić go w polu; po
tym zaś zwycięstwie, gdy Dariusz zginął, jego państwo stało się z przyczyn powyżej wyłożonych pewną
własnością Aleksandra. I gdyby jego następcy postępowali zgodnie, mogli je bez trudu zatrzymać, bo nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]