HW-Hara T.-Dowodca niszczyciela, Historia wojskowości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tylni oryginału:
Japanese Destroyer Captain
Przekład:
Aleksander Pogorzelski
Od wydawcy polskiego
Ilustracje:
z oryginału
Redakcja:
Andrzej Ryba
Hara to postać niezwykła. Potomek samurajów, dla którego ich
zasady były święte. To niesamowite, że z ich zapisów sprzed wie
ków Hara nie tylko czerpał natchnienie do walki, ale także wyko
rzystywał je w taktyce!
Mimo upływu czasu jakże okazały się one przydatne w jego
drodze do sławy! Autor całą swą służbę odbył na niszczycielach
(poza ostatnią samobójczą misją pancernika
Yamato,
gdzie dowo
dził lekkim krążownikiem
Yahagi).
Brał udział w wielu bitwach
na Pacyfiku, zyskując przydomek „Niezniszczalny". Był uważany
za najlepszego eksperta od broni torpedowej w całej flocie japoń
skiej. Nie bez przyczyny. To on zrewolucjonizował zasady użycia tej
broni. Jego opracowanie dotyczące broni torpedowej stało się pod
stawowym podręcznikiem w japońskich szkołach morskich kształ
cących przyszłych oficerów. Pozycja Hary w marynarce japońskiej
była niepodważalna. Nie awansował jednak tak szybko jak jego ko
ledzy. Być może dlatego, że nie wahał się często krytykować swoich
przełożonych i ich rozkazów. Jego stosunek do wydarzeń wojennych
jest niezwykle emocjonalny, być może dlatego, że książka została
napisana w latach pięćdziesiątych, a więc niewiele lat po klęsce Ja
ponii. Nie oszczędza w swojej krytyce nawet Yamamoto, bożyszcza
cesarskiej floty. Wszyscy na wyższych stanowiskach są dla niego
nieodpowiedni. Ale tak naprawdę Hara nie pisze, kto byłby od nich
lepszy. Wydaje się, że w czasie, gdy pisał tę książkę zabrakło mu
dystansu, że przegrana wojna pozostawiła na nim swoje piętno.
O wyniku zmagań na Pacyfiku zadecydował bowiem potencjał
stoczni i przewaga techniczna przeciwników. I nie miało znaczenia,
kto dowodził japońską flotą. Końcowy wynik musiał być ten sam.
Matematyka jest bezwzględna.
Korekta:
Elżbieta Wąsiewska
seria z kotwiczką © FINNA
Rysunek na okładce:
© Jarosław Wróbel
Przygotowanie okładki i ilustracji oraz skład.
Piotr M. Rogalski
Ali rights reserved
Copyright © for Polish edition by „FINNA"
ISBN 83-919748-8-X
Wydanie I
Gdańsk 2003
Oficyna Wydawnicza
FINNA
80-768 Gdańsk, ul. Dziewanowskiego 5/6
tel.:
(058) 305 19 93
fax: (058) 301 57 25
e-mail:
Dystrybutor:
L&L sp. z o.o.
80-445 Gdańsk, ul. Kościuszki 38/3,
tel.:(058)520 35 57, 520 35 58
e-mail: L&L(&softel.
Wydawnictwo
FINNA
wchodzi w skład
TGW
e-mail:
5
Niewątpliwą wartością książki jest przedstawienie stosunków
panujących we flocie japońskiej, sposobu szkolenia i taktyki stoso
wanej przez niszczyciele japońskie, która święciła triumfy w pierw
szej fazie wojny na Pacyfiku.
Słynny
Tokio Express
pokazał siłę japońskiej broni torpedowej
najdobitniej. Były to jednak sukcesy krótkotrwałe, a przede wszyst
kim nie mogące zmienić obrazu wojny, która z dnia na dzień przy
bierała dla Japonii coraz gorszy obrót. Książka ta jeszcze raz poka
zuje nam, że morale we flocie japońskiej było doskonałe do ostatnich
chwil jej istnienia. Ostatni rejs cesarskiej floty - rejs w jedną tylko
stronę, do brzegów Okinawy - w pełni to potwierdza.
Opracowania japońskie dotyczące walk na Pacyfiku są rzadko
ścią nie tylko na naszym rynku, a wspomnienia oficerów, czyli rela
cje z pierwszej ręki, które ukazały się na Zachodzie można de facto
policzyć na palcach jednej ręki. Czytelnik będzie wiec miał okazję
poznać tę niezwykłą relację, odsłaniającą nam kulisy działania Ce
sarskiej Floty.
Mam nadzieję, że kolejne pozycje „serii z kotwiczką" nie zawio
dą oczekiwań czytelników.
Coraz bardziej się przekonuję, że mamy podobne gusta. Pewnie
jak co roku seria nie dostanie nagrody „Klio". Moją nagrodą jeste
ście bowiem Wy, drodzy czytelnicy! Wasze telefony i listy przyno
szą mi bezustanną satysfakcję. Dziękuję też za wyrazy krytyki. Nie
wiem czy się poprawię. Obiecuję spróbować...
Komandor Tameichi Hara, autor książki, która w Japonii stała
się bestsellerem oraz Fred Saito z Associated Press i Roger Pineau
- współpracownik admirała Morisona przy opracowywaniu oficjal
nej historii U. S. Navy podczas II wojny światowej - przygotowali
niezwykle ciekawą pozycję dla tych, którzy chcą poznać fakty doty
czące wielkich bitew morskich wojny na Pacyfiku.
Błędy w amerykańskich relacjach z tych bitew są obecnie popra
wiane dzięki zapoznawaniu się z treścią protokołów z narad wyso
kich rangą strategów japońskich oraz relacji T. Hary z sześciu lat
wojny. Momentami wysoce krytyczny wobec słynnych japońskich
admirałów, Hara oddaje też zasługi japońskim i „wrogim" oficerom,
których odwaga i kunszt marynarski zostały udowodnione podczas
zażartych bitew na Pacyfiku.
Ilustrowana stronami zdjęć z oficjalnych archiwów U.S. Navy
i Cesarskiej Marynarki Wojennej oraz wypełniona dokładnymi opi
sami działań morskich, niniejsza pozycja na stałe wchodzi między
dzieła dotyczące wojny na morzu.
Dla czytelników mam nie lada niespodziankę. Oprócz „Leyte"
i „Rycerzy Głębin" w najbliższym czasie ukaże się jeszcze „Guadal-
canal" Morisona. Dla wtajemniczonych to nie lada gratka, a dla tych
trochę mniej śledzących rynki księgarskie powiem tylko, że jest to
oficjalna historia U. S. Navy, pokazująca dramatyczne koleje losu
walk o tę wyspę. Poza tym mamy jeszcze w zanadrzu parę niespo
dzianek. Ale o tym na razie sza...
Andrzej Ryba
Słowo wstępne
Pisząc tę pracę, szczególny nacisk położyłem na to, by przed
stawienie wydarzeń było jak najbardziej zgodne z rzeczywistością.
Aby temu sprostać, musiałem być bezlitośnie krytyczny nie tylko
wobec siebie, ale również wobec przyjaciół, z oddaniem służących
mi pomocą. Cechą ludzką i wadą każdego oficera jest dążenie do za
tuszowania błędów tak cudzych jak i swoich własnych. Pozbycie się
tej tendencji było dla mnie niezwykle bolesne.
Ta krytyczna i bezpośrednia relacja może zranić uczucia wielu
moich kolegów oraz prawdopodobnie tych, którzy walczyli prze
ciwko mnie. Jednak mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy spojrzą
na problem z szerszej perspektywy i spróbują zrozumieć, że nie jest
moim zamiarem kogokolwiek obrażać.
Przeżyłem zatopienie niszczyciela u wybrzeży Okinawy. Następ
nie w kwietniu 1945 roku zostałem przydzielony do Szkoły Kutrów
Torpedowych Kawatana w pobliżu Sasebo i Nagasaki. Moim no
wym zadaniem było nauczanie taktyki walki partyzanckiej przed
oczekiwanym lądowaniem Amerykanów na naszej ziemi ojczystej.
Rozkaz cesarza Hirohito z 15 sierpnia 1945 roku dotyczący kapi
tulacji zastał mnie w Kawatana w momencie, gdy uczyłem młodych
mężczyzn, jak przebierać się za kobiety lub księży w celu zwalcza
nia nieprzyjacielskich wojsk inwazyjnych.
23 września 1945 roku poddałem bazę Kawatana oddziałowi US
Navy dowodzonemu przez komandora Francisa D. McCorkle. Ame
rykański komandor zaskoczył mnie, zachowując się bardziej jak
przyjaciel, niż zdobywca. Zapytał mnie, czy może zabrać na pamiąt
kę prędkościomierz z jednego z samobójczych kutrów torpedowych
Shinyo,
które były wtedy zacumowane w Kawatana. Z radością
spełniłem jego prośbę.
Od zakończenia wojny pracuję w przedsiębiorstwie transportują
cym sól. Moje dwie córki szczęśliwie wyszły za mąż w 1957 roku,
jedna za oficera marynarki handlowej, a druga za urzędnika. Mój
syn Mikito uczęszcza do szkoły średniej. Moja żona, Chizu, jest
zdrowa i szczęśliwa.
Gdy po II wojnie światowej Japonia stawała na nogi, opinia pu
bliczna tego kraju zaczęła podchodzić obiektywnie do wojennych
wydarzeń i coraz więcej osób żądało ukazania całej prawdy. Od
powiadając na te żądania, moi koledzy napisali kilka doskonałych
książek. Większość z nich, autorstwa byłych lotników Cesarskiej
Marynarki Wojennej, przedstawia sytuację z lotniczego punktu
widzenia.
Wielu przyjaciół prosiło mnie, abym opowiedział z kolei o tym,
co się wydarzyło na morzach. Nie było to zadanie łatwe, gdyż mary
narze z niszczycieli są szkoleni do walki, a nie do pisania prac histo
rycznych. Dzieło to nigdy by nie powstało bez ogromnej współpracy
przyjaciół, zbyt licznych, by ich teraz wymieniać. Jednakże stwier
dzam, że ze wszystkimi osobami wymienionymi z nazwiska w tej
książce albo osobiście przeprowadziłem rozmowy, albo one same
przesłały mi swoje relacje.
Jestem szczególnie wdzięczny mojemu przyjacielowi Ko Naga-
sawie. Jako głównodowodzący japońskiej marynarki wojennej w la
tach 1954-1958, nie tylko chętnie udzielał mi informacji, ale także
nakazał współpracować ze mną Sekcji Historycznej Marynarki.
Mam dług u wszystkich historyków morskich, którzy w znacznym
stopniu przyczynili się do powstania tej pracy, pozwalając mi sko
rzystać z wyników ich badań.
Wierzę, że książka wyczerpująco przedstawi przebieg wydarzeń,
tak jak je widziała strona japońska i uzupełni wiele doskonałych
skądinąd książek amerykańskich, w większości których jednak
wyraźnie brakuje szczegółowych japońskich informacji. Relacje
oparte wyłącznie na zeznaniach japońskich rozbitków i weteranów,
zebrane przez zwycięzców na początku okupacji, rzadko bywały
obiektywne.
Tokio, 25 luty 1958
Tameichi Hara
8
Prolog
niszczycieli w mniejszych bitwach - o których powoli wszyscy za
pominamy - warte są szczegółowego opisania.
Japońskie lotniskowce odegrały główną rolę podczas ataku
na Pearl Harbor - w rzeczywistości była to akcja jednostronna
-jak również podczas trzech kolejnych dużych operacji, zakończo
nych całkowitą porażką Japończyków: pod Midway, na Marianach
i w Zatoce Leyte.
Japońskie pancerniki, oczko w głowie naczelnego dowództwa,
starano się „oszczędzać" za wszelką cenę, a skutki takich decyzji
były tragiczne.
72400-tonowy
Musashi,
który zużywał tyle paliwa, co 30 dużych
niszczycieli, podczas wojny wziął udział tylko w jednej akcji. Został
zatopiony w Zatoce Leyte,* zanim w ogóle miał okazję skierować
swoje dziewięć 457-milimetrowych dział w jakikolwiek cel.
Yamato,
jego siostrzany okręt, uczestniczył zaledwie w dwóch
bitwach. Pod Leyte zawrócił przed schwytanymi w pułapkę amery
kańskimi lekkimi lotniskowcami. Pięć miesięcy później wypłynął
ku Okinawie w misji samobójczej i zatonął na Morzu Wschodnio-
chińskim ponad 300 mil od celu.
Natomiast niewielkie niszczyciele japońskie uczestniczyły
w różnych zadaniach, eskortując wielkie okręty, zatapiając wrogie
jednostki nawodne i okręty podwodne oraz transportowały wojska
i zaopatrzenie.
Najwięcej czasu spędziłem walcząc na niszczycielach i był to
najszczęśliwszy okres mojej służby. Koledzy z marynarki nazywa
li mnie wtedy „cudownym kapitanem", a mój niszczyciel
Shigure
- „niezniszczalnym". Nie sądzę, abym naprawdę zasłużył na ten
przydomek. Oficerowie, którzy zginęli na 129 japońskich niszczy
cielach, zatopionych podczas działań wojennych, posiadali takie
same umiejętności jak oficerowie innych flot, a wielu było lepszych
ode mnie. Fakt, że przetrwałem, był wyłącznie kwestią szczęścia.
Wśród tych, którzy przeżyli, są inni, równie lub bardziej uzdol
nieni. Jak dotąd milczą na temat własnych dokonań na morzu, zna-
Cesarska Marynarka Wojenna Japonii posiadała podczas wojny
25 lotniskowców, 12 okrętów liniowych, 18 ciężkich krążowników,
26 lekkich krążowników, 175 niszczycieli i 95 okrętów podwod
nych.
Jednak to flotylle niszczycieli, których ogólna liczba w żadnym
momencie nie przekroczyła 130, ponosiły główny ciężar wojny. Były
one końmi pociągowymi Cesarskiej Marynarki Wojennej.
Niszczyciele eskortowały również transportowce, a nawet sa
me zastępowały okręty transportowe przez wiele miesięcy wojny
- szczególnie od początku 1943 do połowy 1944 roku, kiedy znacz
na część większych japońskich okrętów wojennych była „oszczę
dzana" i znajdowała się w bezpiecznej odległości od strefy działań
wojennych.
Japońskie niszczyciele brały udział w licznych zaciętych bitwach
morskich i na początku wojny odniosły wiele wspaniałych zwy
cięstw. Sukcesy te miały świadczyć o wyższości japońskich nisz
czycieli i ich załóg nad marynarzami i niszczycielami alianckimi.
Jednakże od połowy 1943 roku japońskie niszczyciele musiały
pracować miesiąc po miesiącu bez właściwej konserwacji i remon
tów, a ich załogi nie miały chwili wytchnienia, aż do chwili utraty
przewagi nad sprzymierzonymi. Było to spowodowane głównie za
dziwiającym postępem technicznym, jakiego dokonali alianci oraz
wzrastającą przewagą liczebną ich samolotów.
Mimo to japońskie niszczyciele walczyły odważnie, wręcz bo
hatersko do końca wojny. Uważam, że ich dokonania należy przed
stawić nowym pokoleniom. Chociaż działań niszczycieli nie da się
porównać z wielkimi i słynnymi bitwami, jak te na Morzu Koralo
wym, o Midway, wokół Marianów czy w Zatoce Leyte, toczonymi
głównie przez samoloty i wielkie okręty, to wysiłki i osiągnięcia
Musashi
został zatopiony na Morzu Sibuyan. zanim dotarł do Zatoki Leyte.
iprzyp.
tłum.)
10
11
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl chiara76.opx.pl
Tylni oryginału:
Japanese Destroyer Captain
Przekład:
Aleksander Pogorzelski
Od wydawcy polskiego
Ilustracje:
z oryginału
Redakcja:
Andrzej Ryba
Hara to postać niezwykła. Potomek samurajów, dla którego ich
zasady były święte. To niesamowite, że z ich zapisów sprzed wie
ków Hara nie tylko czerpał natchnienie do walki, ale także wyko
rzystywał je w taktyce!
Mimo upływu czasu jakże okazały się one przydatne w jego
drodze do sławy! Autor całą swą służbę odbył na niszczycielach
(poza ostatnią samobójczą misją pancernika
Yamato,
gdzie dowo
dził lekkim krążownikiem
Yahagi).
Brał udział w wielu bitwach
na Pacyfiku, zyskując przydomek „Niezniszczalny". Był uważany
za najlepszego eksperta od broni torpedowej w całej flocie japoń
skiej. Nie bez przyczyny. To on zrewolucjonizował zasady użycia tej
broni. Jego opracowanie dotyczące broni torpedowej stało się pod
stawowym podręcznikiem w japońskich szkołach morskich kształ
cących przyszłych oficerów. Pozycja Hary w marynarce japońskiej
była niepodważalna. Nie awansował jednak tak szybko jak jego ko
ledzy. Być może dlatego, że nie wahał się często krytykować swoich
przełożonych i ich rozkazów. Jego stosunek do wydarzeń wojennych
jest niezwykle emocjonalny, być może dlatego, że książka została
napisana w latach pięćdziesiątych, a więc niewiele lat po klęsce Ja
ponii. Nie oszczędza w swojej krytyce nawet Yamamoto, bożyszcza
cesarskiej floty. Wszyscy na wyższych stanowiskach są dla niego
nieodpowiedni. Ale tak naprawdę Hara nie pisze, kto byłby od nich
lepszy. Wydaje się, że w czasie, gdy pisał tę książkę zabrakło mu
dystansu, że przegrana wojna pozostawiła na nim swoje piętno.
O wyniku zmagań na Pacyfiku zadecydował bowiem potencjał
stoczni i przewaga techniczna przeciwników. I nie miało znaczenia,
kto dowodził japońską flotą. Końcowy wynik musiał być ten sam.
Matematyka jest bezwzględna.
Korekta:
Elżbieta Wąsiewska
seria z kotwiczką © FINNA
Rysunek na okładce:
© Jarosław Wróbel
Przygotowanie okładki i ilustracji oraz skład.
Piotr M. Rogalski
Ali rights reserved
Copyright © for Polish edition by „FINNA"
ISBN 83-919748-8-X
Wydanie I
Gdańsk 2003
Oficyna Wydawnicza
FINNA
80-768 Gdańsk, ul. Dziewanowskiego 5/6
tel.:
(058) 305 19 93
fax: (058) 301 57 25
e-mail:
Dystrybutor:
L&L sp. z o.o.
80-445 Gdańsk, ul. Kościuszki 38/3,
tel.:(058)520 35 57, 520 35 58
e-mail: L&L(&softel.
Wydawnictwo
FINNA
wchodzi w skład
TGW
e-mail:
5
Niewątpliwą wartością książki jest przedstawienie stosunków
panujących we flocie japońskiej, sposobu szkolenia i taktyki stoso
wanej przez niszczyciele japońskie, która święciła triumfy w pierw
szej fazie wojny na Pacyfiku.
Słynny
Tokio Express
pokazał siłę japońskiej broni torpedowej
najdobitniej. Były to jednak sukcesy krótkotrwałe, a przede wszyst
kim nie mogące zmienić obrazu wojny, która z dnia na dzień przy
bierała dla Japonii coraz gorszy obrót. Książka ta jeszcze raz poka
zuje nam, że morale we flocie japońskiej było doskonałe do ostatnich
chwil jej istnienia. Ostatni rejs cesarskiej floty - rejs w jedną tylko
stronę, do brzegów Okinawy - w pełni to potwierdza.
Opracowania japońskie dotyczące walk na Pacyfiku są rzadko
ścią nie tylko na naszym rynku, a wspomnienia oficerów, czyli rela
cje z pierwszej ręki, które ukazały się na Zachodzie można de facto
policzyć na palcach jednej ręki. Czytelnik będzie wiec miał okazję
poznać tę niezwykłą relację, odsłaniającą nam kulisy działania Ce
sarskiej Floty.
Mam nadzieję, że kolejne pozycje „serii z kotwiczką" nie zawio
dą oczekiwań czytelników.
Coraz bardziej się przekonuję, że mamy podobne gusta. Pewnie
jak co roku seria nie dostanie nagrody „Klio". Moją nagrodą jeste
ście bowiem Wy, drodzy czytelnicy! Wasze telefony i listy przyno
szą mi bezustanną satysfakcję. Dziękuję też za wyrazy krytyki. Nie
wiem czy się poprawię. Obiecuję spróbować...
Komandor Tameichi Hara, autor książki, która w Japonii stała
się bestsellerem oraz Fred Saito z Associated Press i Roger Pineau
- współpracownik admirała Morisona przy opracowywaniu oficjal
nej historii U. S. Navy podczas II wojny światowej - przygotowali
niezwykle ciekawą pozycję dla tych, którzy chcą poznać fakty doty
czące wielkich bitew morskich wojny na Pacyfiku.
Błędy w amerykańskich relacjach z tych bitew są obecnie popra
wiane dzięki zapoznawaniu się z treścią protokołów z narad wyso
kich rangą strategów japońskich oraz relacji T. Hary z sześciu lat
wojny. Momentami wysoce krytyczny wobec słynnych japońskich
admirałów, Hara oddaje też zasługi japońskim i „wrogim" oficerom,
których odwaga i kunszt marynarski zostały udowodnione podczas
zażartych bitew na Pacyfiku.
Ilustrowana stronami zdjęć z oficjalnych archiwów U.S. Navy
i Cesarskiej Marynarki Wojennej oraz wypełniona dokładnymi opi
sami działań morskich, niniejsza pozycja na stałe wchodzi między
dzieła dotyczące wojny na morzu.
Dla czytelników mam nie lada niespodziankę. Oprócz „Leyte"
i „Rycerzy Głębin" w najbliższym czasie ukaże się jeszcze „Guadal-
canal" Morisona. Dla wtajemniczonych to nie lada gratka, a dla tych
trochę mniej śledzących rynki księgarskie powiem tylko, że jest to
oficjalna historia U. S. Navy, pokazująca dramatyczne koleje losu
walk o tę wyspę. Poza tym mamy jeszcze w zanadrzu parę niespo
dzianek. Ale o tym na razie sza...
Andrzej Ryba
Słowo wstępne
Pisząc tę pracę, szczególny nacisk położyłem na to, by przed
stawienie wydarzeń było jak najbardziej zgodne z rzeczywistością.
Aby temu sprostać, musiałem być bezlitośnie krytyczny nie tylko
wobec siebie, ale również wobec przyjaciół, z oddaniem służących
mi pomocą. Cechą ludzką i wadą każdego oficera jest dążenie do za
tuszowania błędów tak cudzych jak i swoich własnych. Pozbycie się
tej tendencji było dla mnie niezwykle bolesne.
Ta krytyczna i bezpośrednia relacja może zranić uczucia wielu
moich kolegów oraz prawdopodobnie tych, którzy walczyli prze
ciwko mnie. Jednak mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy spojrzą
na problem z szerszej perspektywy i spróbują zrozumieć, że nie jest
moim zamiarem kogokolwiek obrażać.
Przeżyłem zatopienie niszczyciela u wybrzeży Okinawy. Następ
nie w kwietniu 1945 roku zostałem przydzielony do Szkoły Kutrów
Torpedowych Kawatana w pobliżu Sasebo i Nagasaki. Moim no
wym zadaniem było nauczanie taktyki walki partyzanckiej przed
oczekiwanym lądowaniem Amerykanów na naszej ziemi ojczystej.
Rozkaz cesarza Hirohito z 15 sierpnia 1945 roku dotyczący kapi
tulacji zastał mnie w Kawatana w momencie, gdy uczyłem młodych
mężczyzn, jak przebierać się za kobiety lub księży w celu zwalcza
nia nieprzyjacielskich wojsk inwazyjnych.
23 września 1945 roku poddałem bazę Kawatana oddziałowi US
Navy dowodzonemu przez komandora Francisa D. McCorkle. Ame
rykański komandor zaskoczył mnie, zachowując się bardziej jak
przyjaciel, niż zdobywca. Zapytał mnie, czy może zabrać na pamiąt
kę prędkościomierz z jednego z samobójczych kutrów torpedowych
Shinyo,
które były wtedy zacumowane w Kawatana. Z radością
spełniłem jego prośbę.
Od zakończenia wojny pracuję w przedsiębiorstwie transportują
cym sól. Moje dwie córki szczęśliwie wyszły za mąż w 1957 roku,
jedna za oficera marynarki handlowej, a druga za urzędnika. Mój
syn Mikito uczęszcza do szkoły średniej. Moja żona, Chizu, jest
zdrowa i szczęśliwa.
Gdy po II wojnie światowej Japonia stawała na nogi, opinia pu
bliczna tego kraju zaczęła podchodzić obiektywnie do wojennych
wydarzeń i coraz więcej osób żądało ukazania całej prawdy. Od
powiadając na te żądania, moi koledzy napisali kilka doskonałych
książek. Większość z nich, autorstwa byłych lotników Cesarskiej
Marynarki Wojennej, przedstawia sytuację z lotniczego punktu
widzenia.
Wielu przyjaciół prosiło mnie, abym opowiedział z kolei o tym,
co się wydarzyło na morzach. Nie było to zadanie łatwe, gdyż mary
narze z niszczycieli są szkoleni do walki, a nie do pisania prac histo
rycznych. Dzieło to nigdy by nie powstało bez ogromnej współpracy
przyjaciół, zbyt licznych, by ich teraz wymieniać. Jednakże stwier
dzam, że ze wszystkimi osobami wymienionymi z nazwiska w tej
książce albo osobiście przeprowadziłem rozmowy, albo one same
przesłały mi swoje relacje.
Jestem szczególnie wdzięczny mojemu przyjacielowi Ko Naga-
sawie. Jako głównodowodzący japońskiej marynarki wojennej w la
tach 1954-1958, nie tylko chętnie udzielał mi informacji, ale także
nakazał współpracować ze mną Sekcji Historycznej Marynarki.
Mam dług u wszystkich historyków morskich, którzy w znacznym
stopniu przyczynili się do powstania tej pracy, pozwalając mi sko
rzystać z wyników ich badań.
Wierzę, że książka wyczerpująco przedstawi przebieg wydarzeń,
tak jak je widziała strona japońska i uzupełni wiele doskonałych
skądinąd książek amerykańskich, w większości których jednak
wyraźnie brakuje szczegółowych japońskich informacji. Relacje
oparte wyłącznie na zeznaniach japońskich rozbitków i weteranów,
zebrane przez zwycięzców na początku okupacji, rzadko bywały
obiektywne.
Tokio, 25 luty 1958
Tameichi Hara
8
Prolog
niszczycieli w mniejszych bitwach - o których powoli wszyscy za
pominamy - warte są szczegółowego opisania.
Japońskie lotniskowce odegrały główną rolę podczas ataku
na Pearl Harbor - w rzeczywistości była to akcja jednostronna
-jak również podczas trzech kolejnych dużych operacji, zakończo
nych całkowitą porażką Japończyków: pod Midway, na Marianach
i w Zatoce Leyte.
Japońskie pancerniki, oczko w głowie naczelnego dowództwa,
starano się „oszczędzać" za wszelką cenę, a skutki takich decyzji
były tragiczne.
72400-tonowy
Musashi,
który zużywał tyle paliwa, co 30 dużych
niszczycieli, podczas wojny wziął udział tylko w jednej akcji. Został
zatopiony w Zatoce Leyte,* zanim w ogóle miał okazję skierować
swoje dziewięć 457-milimetrowych dział w jakikolwiek cel.
Yamato,
jego siostrzany okręt, uczestniczył zaledwie w dwóch
bitwach. Pod Leyte zawrócił przed schwytanymi w pułapkę amery
kańskimi lekkimi lotniskowcami. Pięć miesięcy później wypłynął
ku Okinawie w misji samobójczej i zatonął na Morzu Wschodnio-
chińskim ponad 300 mil od celu.
Natomiast niewielkie niszczyciele japońskie uczestniczyły
w różnych zadaniach, eskortując wielkie okręty, zatapiając wrogie
jednostki nawodne i okręty podwodne oraz transportowały wojska
i zaopatrzenie.
Najwięcej czasu spędziłem walcząc na niszczycielach i był to
najszczęśliwszy okres mojej służby. Koledzy z marynarki nazywa
li mnie wtedy „cudownym kapitanem", a mój niszczyciel
Shigure
- „niezniszczalnym". Nie sądzę, abym naprawdę zasłużył na ten
przydomek. Oficerowie, którzy zginęli na 129 japońskich niszczy
cielach, zatopionych podczas działań wojennych, posiadali takie
same umiejętności jak oficerowie innych flot, a wielu było lepszych
ode mnie. Fakt, że przetrwałem, był wyłącznie kwestią szczęścia.
Wśród tych, którzy przeżyli, są inni, równie lub bardziej uzdol
nieni. Jak dotąd milczą na temat własnych dokonań na morzu, zna-
Cesarska Marynarka Wojenna Japonii posiadała podczas wojny
25 lotniskowców, 12 okrętów liniowych, 18 ciężkich krążowników,
26 lekkich krążowników, 175 niszczycieli i 95 okrętów podwod
nych.
Jednak to flotylle niszczycieli, których ogólna liczba w żadnym
momencie nie przekroczyła 130, ponosiły główny ciężar wojny. Były
one końmi pociągowymi Cesarskiej Marynarki Wojennej.
Niszczyciele eskortowały również transportowce, a nawet sa
me zastępowały okręty transportowe przez wiele miesięcy wojny
- szczególnie od początku 1943 do połowy 1944 roku, kiedy znacz
na część większych japońskich okrętów wojennych była „oszczę
dzana" i znajdowała się w bezpiecznej odległości od strefy działań
wojennych.
Japońskie niszczyciele brały udział w licznych zaciętych bitwach
morskich i na początku wojny odniosły wiele wspaniałych zwy
cięstw. Sukcesy te miały świadczyć o wyższości japońskich nisz
czycieli i ich załóg nad marynarzami i niszczycielami alianckimi.
Jednakże od połowy 1943 roku japońskie niszczyciele musiały
pracować miesiąc po miesiącu bez właściwej konserwacji i remon
tów, a ich załogi nie miały chwili wytchnienia, aż do chwili utraty
przewagi nad sprzymierzonymi. Było to spowodowane głównie za
dziwiającym postępem technicznym, jakiego dokonali alianci oraz
wzrastającą przewagą liczebną ich samolotów.
Mimo to japońskie niszczyciele walczyły odważnie, wręcz bo
hatersko do końca wojny. Uważam, że ich dokonania należy przed
stawić nowym pokoleniom. Chociaż działań niszczycieli nie da się
porównać z wielkimi i słynnymi bitwami, jak te na Morzu Koralo
wym, o Midway, wokół Marianów czy w Zatoce Leyte, toczonymi
głównie przez samoloty i wielkie okręty, to wysiłki i osiągnięcia
Musashi
został zatopiony na Morzu Sibuyan. zanim dotarł do Zatoki Leyte.
iprzyp.
tłum.)
10
11
[ Pobierz całość w formacie PDF ]